Puszcza Knyszyńska
Czyli piękny las zaczynający się na wschód od Białegostoku. Od Supraśla do Kruszynian rozpościera się ściana lasu, która idealnie nadaje się do pokonania rowerem.
Nasza trasa rowerowa podzielona była na 2 dni – od soboty rano do niedzieli wieczorem. Po części jechaliśmy szlakiem Green Velo, a po części improwizowaliśmy.
Trasa rowerowa: 2 dni, ok. 150 km, poziom trudności: średni
I dzień, ok 95 km
Białystok – Supraśl – Królowy Most – Pieszczaniki – Waliły – Waliły Stacja – Kruszyniany – kemping Rybaki/Rudnie
Jak dojechać
Będąc obładowanym rowerami, do Białegostoku najłatwiej dostać się pociągiem. Bilety trzeba kupić z jak największym wyprzedzeniem, ponieważ PKP mimo że wpadło już na pomysł sprzedaży biletów rowerowych, to jeszcze nie odkryło, że przydałoby się ich więcej niż 8 na trasie z Krakowa do Suwałk.
Białystok jest małą stolicą rowerzystów, znajdziecie tutaj mnóstwo długich tras rowerowych, które prowadzą przez całą długość miasta, w tym przede wszystkim GreenVelo. Prawie że spod samego dworca możecie wjechać na ścieżkę, która bezpiecznie wyprowadzi was za rogatki, w stronę Supraśla.
Jak dla nas jest to perła Puszczy Knyszyńskiej i całego Podlasia. Jest tu ogromny monastyr z muzeum ikon, jest uroczy kościółek. Jest pałac Buchholtzów, na którego wieżyczce uwił gniazdo swojski bociek. Jest też niewielki ryneczek na którym kupicie największe lody po tej stronie Uralu. Możecie też zaopatrzyć się tu w regionalne specjały, czyli przede wszystkim sękacza. Kto nie próbował ten trąba! Spragnieni jeszcze większej dawki odpoczynku mogą udać się na nowootwarte bulwary nad rzeką Supraśl.
Supraśl to również gospodarz super długiego festiwalu – Podlaskie Slow Fest, który trwa od 1 lipca do 17 września. Jest festiwalem interdyscyplinarnym, jest tu miejsce na seanse filmowe, koncerty, przedstawienia, warsztaty…
Królowy Most
Jest taka miejscowość Mostem zwana, która znajduje się mniej więcej w 1/3 drogi pomiędzy Supraślem a Kruszynianami. Fotogeniczna natura od lat przyciąga tutaj letników z całego województwa. Ponoć kręcono tutaj zdjęcia do „U Pana Boga za Piecem”. Zainteresowani mogą też zajrzeć do cerkwi św. Anny, o trochę neogotyckiej aparycji.
Kruszyniany
Jednym z najlepszych adresów pod jaki możecie skierować swoje kroki w czasie pobytu na Podlasiu są Kruszyniany. Jako całość. To niewielka miejscowość, skupiona wokół jednej, położonej na krańcach Polski, ulicy. Jedna z pierwszych osad tatarskich. Do Kruszynian zjeżdżają turyści właśnie ze względu na koloryt polskiego islamu. Znajduje się tutaj piękny zielony meczet (kolejny przykład estetyki Podlasia) oraz stary tatarski cmentarz.
Nie brakuje też współczesnych akcentów, świadczący o tym, że tatarska tradycja nie jest już tylko pieśnią przeszłości. Szczęśliwie dla Kruszynian, a także dla podlaskiej sceny gastronomicznej, znajduje się tutaj świetna restauracja Tatarska Jurta, prowadzona z sercem przez Dżennetę i Mirosława Bogdanowiczów. Jedzenie tutaj jest pyszne, okolica urocza. Wszystko polane tatarską egzotyką i historią. Tatarska Jurta to zjawisko nie tylko gastronomiczne, ale też kulturowe.
Zalew Siemianówka
Z Kruszynian udajemy się nad Zalew Siemianówka, który wabi nas do siebie swoimi bezpłatnymi polami namiotowymi w okolicach Rybaków i Rudnych. Na ostatnich nogach docieramy tam godzinę po zmierzchu. Jest pełnia i zalew oświetlony jest ogromnym pomarańczowym licem Księżyca. Nad brzegiem króluje kilkunastometrowa drewniana wieża obserwacyjna. Słowem, doskonałe miejsce na nocleg.
W okolicy znajduje się również zabytkowy już DiscoCzar. Nie zdziwiłabym się gdyby właśnie tutaj odbywały się najlepsze imprezy w powiecie.
Podsumowując trasę przebytą przez nas pierwszego dnia należy ocenić ją jako męczącą, przede wszystkim ze względu na bardzo liczne odcinki piaszczystych dróg. Zaletą trasy jest to, że pozwala na przemieszczanie się niemal przez cały czas po ścieżkach rowerowych i maleńkich drogach – najczęściej asfaltowych, ale niestety przerywniki w takiej postaci jak poniżej potrafią napsuć krwi.
II dzień, ok. 55 km
kemping Rybaki/Rudnie – Odrynki – Narew – Kraina Otwartych Okiennic (Trześcianka) – Zabłudów – Białystok
Po intensywnym pierwszym etapie, drugi dzień stanowi już dużo mniejsze wyzwanie, ale trasa jest mniej przyjemna, ponieważ od Narwi do Białegostoku prowadzi niemal przez cały czas przez ruchliwą drogę krajową.
Odrynki
Odrynki to maleńka miejscowość, na której kończy się asfaltowa droga. Położona pośrodku pól i lasów, stanowi miejsce ulokowania Skitu – czyli pustelni. Dziwna to pustelnia, bo jako atrakcja turystyczna przyciąga do siebie wielu wycieczkowiczów. Kiedy więc pustelnik ma czas na pustelnikowanie? Aby dostać się do skitu, należy przejść po drewnianych kładkach, prowadzących nad sam brzeg Narwi.
W okolicy znajduje się również spora ferma gęsi. Wokół niej pola i piękne lasy. A nad tym całym zwierzęcym majdanem patrolujące okolice drapieżne ptaki.
Narew
Narew to bardzo ładna miejscowość, znajdująca się nieco na uboczu naszej trasy. Niemniej warto jest nadrobić kilka kilometrów, aby zobaczyć piękny drewniany kościół pw. Stanisława Biskupa w Narwi.
My mieliśmy szczęście i zostaliśmy oprowadzeni po wnętrzu kościoła przez dobrego ducha i opiekuna kościoła, który pokazał nam własnoręcznie wykonaną miniaturę kościoła oraz ulegające czarowi wydłużenia ławy kościelne.
W Narwi znajduje się też piękna błękitna cerkiew, do której wnętrza nie mieliśmy jednak okazji zajrzeć.
Wieść gminna oraz nie mniej gminne drogowskazy mówią o tym, że w Narwi znajduje się jakaś stołówka. Zlokalizowana na ul. Mickiewicza, w tym samym budynku co miejscowy punkt porad odwykowych i punkt zgłoszeń policji. Trudno nam ocenić jak często wydawane są tam posiłki, być może zbyt pochopnie zraziliśmy się do tego przybytku i nadchodzący głód umorzyliśmy ostatnimi kabanosami i sękaczem.
Jest to chyba największy problem tych okolic. Mało gdzie na trasie można znaleźć jakąkolwiek knajpę, a nawet sklepy należą do rzadkości. Warto więc podróżować z własnym prowiantem. Z interesujących punktów gastronomicznych możemy polecić jednak niepozorną budkę z zapiekankami, frytkami i innym fast foodem w miejscowości Waliły Stacja. Jadąc do Kruszynian trudno ją ominąć, zjeżdżają tu zgłodniali policjanci z całej okolicy. Mimo że serwowany jest tu prosty fast food, to jednak potrawy okraszane są sporą ilością świeżych składników.
Kraina Otwartych Okiennic – Trześcianka
Kraina Otwartych Okiennic to szlak prowadzący przez podlaskie wsie, szczególnie wyróżniające się swoimi zdobieniami. Dopracowane szczegóły okiennic, narożników i szczytów wyróżniają się nawet na tle innych podlaskich wsi, którym nie brak przecież uroku. My odwiedziliśmy jedynie Trześciankę, ale warto zajrzeć również do Soc i Puchał. Dobre oceny zbiera też wieś Wojszki.
Zabłudów
Zabłudów to miasteczko słynące przede wszystkim z domowej roboty lodów. Nie mogliśmy przegapić takiej okazji. Mała rodzinna budka znajduje się w samym centrum miasta, tuż przy skwerze. Raczej nie da się jej przeoczyć ze względu na gromadzące się przed nią kolejki. W Zabłudowie znajduje się również pizzeria. Serwują tu ogromną pizzę z niewyobrażalną wręcz ilością sera.
Trasa z Zabłudowa do Białegostoku prowadzi po drodze krajowej 19, ale mniej więcej 10 km za Zabłudowem zaczyna się wygodna ścieżka rowerowa. Powodzenia!
Bardzo ciekawe miejsce. Jest ich wiele na Podlasiu. Interesujące że większość okolicy jest prawosławna.