Kumpel na studiach opowiadał mi, że kurs nurkowy robił gdzieś nad jeziorem pod Gorzowem i wyobrażałam sobie, że to musiały być najsmutniejsze nurki na świecie. Wiadomo, polskie lato, 18 stopni w cieniu i chmury. A potem pojechałam do Łagowa i aż mi się głupio zrobiło. Lubuskie już zawsze będzie mi się kojarzyło z rowerem, krystalicznie czystymi jeziorami i… poligonem.
To zapis mojej weekendowej trasy: Świebodzin – Łagów – Lubniewice – Kursko – Świebodzin.
Lodowóz na drodze
Prawie zaliczam wywrotkę gdy przede mną pojawia się busik z lodami. Skręcam za nim w lewo i łapię poślizg na szutrze. Na szczęście przeskakuję przez kierownicę i w sumie kończy się tylko na strachu.
Lodowóz zamiast tej znanej nam, wytatuowanej na odwrocie naszych mózgów melodii, puszcza temat przewodni z Janosika. Jeździ w okolicach Świebodzina, po mniejszych miejscowościach, a tam gdzie się zatrzymuje od razu pojawiają się stali klienci. Smaki to beza z krówką czy słonecznik z karmelem.
Rozmawiam chwilę o lokalnym krajobrazie, gdzie warto jechać a gdzie nie. Z czasem wszystkie te lokalne porady zaczynam traktować z przymrużeniem oka, chyba że rozmawiam z rowerzystą. Bo jeśli ktoś nie jest na rowerze, to nie wie, że bruku muszę się wystrzegać jak kontaktu wzrokowego z samotnie bawiącym się dzieckiem. A bruk w lubuskim jest wszędzie.
Bruk w województwie lubuskim
Bruk w województwie lubuskim jest wszędzie, a szczególnie tam gdzie człowiek spodziewałby się może nie tyle asfaltu, co zwykłej drogi gruntowej. Brukowane są uliczki prowadzące wzdłuż pól i łąk, pagórków i jezior, które wybieram odbijając z głównego asfaltu w nadziei na piękne widoki. Te są, ale przy okazji muszę mocno obić sobie tyłek. Ponoć wiele osób uważa brukowane lubuskie trakty za świadectwo historii i spuściznę tego rodzaju, której nie likwiduje się w imię wygodnych przejażdżek rowerowych. Optowałabym jednak przynajmniej za wąziutkim paskiem dla jednośladów. Bruk nie tylko obija pośladki, ale też niemiłosiernie wydłuża każdy odcinek drogi.
Dochodzę do wniosku, że moje samotne wypady są już na zawsze, nieodłącznie powiązane z walką z nietypową nawierzchnią.
Co jest ciekawego między Łagowem a Lubniewicami?
Między Świebodzinem a Łagowem trafiam na pierwsze bunkry. Główną atrakcją tych okolic, poza oczywiście brukiem i pięknymi jeziorami, jest MRU – Międzyrzecki Rejon Umocniony i wchodzące w jego skład bunkry, które rozsiane są w zasadzie po całej mapie. Militaria tak mocno weszły w nawyk tym terenom, że w zasadzie od XIX wieku non stop stacjonują tutaj jakieś wojska. Pruskie poligony służyły najpierw Prusakom, potem Niemcom. Po upadku komunizmu w końcu trafili tu Polacy, ale na poligonach przebywają też żołnierze Amerykańscy, ale po 1945 r. stacjonowali tu Rosjanie. Kiedy w 1993 ostatni spośród prawie 60.000 żołnierzy z ZSRR opuścili garnizony, polska administracja zaczęła liczyć przede wszystkim straty. Budynki były zdemolowane, lasy były zamienione w śmietniska. Straty ekologiczne były ponoć wycenione na pół biliona złotych. Jeszcze rok temu ta liczba mnie szokowała. Dziś, po katastrofie ekologicznej na Odrze wiem, że nie tylko Rosjanie są w stanie sprowadzić śmierć na przyrodę w lubuskim.
Stąd na moje pytanie do kolegi o to czy między Łagowem a Lubniewicami jest coś ciekawego, mój gorzowski kolega odpowiedział: „Poligon”. Była to szczera prawda, między tymi dwoma miejscowościami jest w zasadzie tylko i wyłącznie poligon, przecięty niewielką wstążką asfaltu, po której w te i we wte przemieszczają się wojskowe ciężarówki. Żołnierze trąbią na wszystkie napotkane dziewczyny i machają z paki.
Łagów – wycieczka rowerowa
Piszę już o Lubniewicach, ale jeszcze nie opowiedziałam o Łagowie.
To cudnej urody miejscowość o korzeniach sięgających co najmniej XII wieku (dokładna historia jest trudna do odtworzenia, bo archiwa spłonęły w czasie II wojny światowej). Jądro Łagowa to stare miasto, z pięknym zamkiem Joannitów, bramą miejską i zabytkową zabudową miejską. Do Łagowa ludzie przyjeżdżają jednak nie tylko ze względu na zamek. Główny punkt programu to niespotykanie czyste jezioro Ciecz, otoczone wysokimi pokrytymi bukami brzegami, które razem tworzą Łagowsko-Sulęciński Park Krajobrazowy.
To naprawdę nie domyślenia, że te przepiękne okoliczności przyrody są w sporej części zawłaszczone przez miejscowy poligon. Co jeszcze bardziej niesamowite, miejscowi bez kozery chodzą na wycieczki po tym poligonie, a jeśli traficie do lasów na północ od jeziora Ciecz, znajdziecie tam rozstaje szlaków turystycznych, które ewidentnie prowadzą po poligonie.
Wszystko to stoi jakoś w sprzeczności z ustawionymi na mapie i na każdej ścieżce zakazami wjazdu i informacjami, że tu ostro strzelają.
Ścieżka wzdłuż jeziora Ciecz
W tych lasach łatwiej jest napotkać czołg niż ciągniki drwali. Nie wiem czy da się spokojnie przejść wzdłuż całego jeziora, ale na pewno warto przynajmniej spróbować. Znajdziecie tu piękne wąwozy, wysokie buki i wspaniały widok na jezioro i powalone drzewa. Ścieżka na zachodnim brzegu jest pełna wystających korzeni i pagórków. Zdecydowanie nie jest to miejsce na wycieczkę z przyczepką dziecięcą.
Ważka – czyli gdzie zjeść i spać w Łagowie
Moją pierwszym postojem na nocleg był oczywiście Łagów. Zatrzymałam się na ranczo na zachodnim brzegu jeziora Ciecz, dość daleko od samego miasteczka, do którego najpierw dojechałam właśnie trasami po lesie.
A na kolację pojechałam do Ważki, którą mogę z całego serca polecić, jeśli macie ochotę na fine dining z widokiem na zachodzące w jeziorze słońce. Restauracja ulokowana jest na terenie ośrodka wypoczynkowego, który na pewno warto wziąć pod uwagę jeśli planujecie w Łagowie dłuższy urlop.
Lubniewice rowerem, trasa rowerowa
Z samego rana wyjeżdżam z rancza i z różnym skutkiem staram się ominąć poligon, żeby dotrzeć do kolejnego punktu na mapie – Lubniewic. To kolejna pięknie zlokalizowana miejscowość, która jednak ewidentnie nie miała takiego szczęścia do turystyki co Łagów.
Wierzę, że sytuacja ta się zmieni.
Kiedy tam byłam w Lubniewicach trwał właśnie remont zamku Książąt Lubomirskich, do którego prowadzi piękny most pieszo-rowerowy. Sam zamek znajduje się obecnie w prywatnych rękach Jana Lubomirskiego. Niektóre sale są otwarte dla zwiedzających Podobnie jak w Łagowie, są tu dwa jeziora, otoczone gęstym lasem i jakże by inaczej – poligonem.
Lubniewice zorganizowały u siebie Park Miłości i generalnie mocno inwestują w skojarzenie tego miasta z Michaliną Wisłocką, która spędzała tu wakacje. Park Miłości nawiązuje właśnie do autorki „Sztuki kochania”, znajdziecie tu trochę cytatów i ławek, ale pomysł jest niedopracowany i mimo gigantycznych drogowskazów przegrywa w przedbiegach z okolicznymi jeziorami.
Co ciekawe w Parku znajdziecie jeszcze jedną zabytkową budowlę, w stanie kompletnego rozkładu – dla odmiany pałac Lubomirskich.
Przesmyk między jeziorami w Lubniewicach
Nad jeziorem w Lubniewicach zrobiłam sobie zasłużoną przerwę na „Przekrój” i radlerka. Kąpiel w wodzie i rozmowy z miejscowymi. Zauważyłam, że wiele osób spuszcza w tym miejscu kajaki, a po chwili znikają z tymi kajakami gdzieś w krzakach. To właśnie tutaj znajduje się przesmyk między jeziorami Lubiąż i Lubniewsko. Dostaję świetną radę, żeby pojechać na drugi koniec przesmyku rowerem.
Przesmyk to płytki kanałek pomiędzy jeziorami, po którym można pływać kajakami i małymi łodziami motorowymi. U wylotu przesmyku wytworzyła się ogromna płycizna, idealna do kąpieli z dziećmi.
Lubniewice – Kursko rowerem
To nie koniec mojej przygody z pałacami i zamkami. Kolejny nocleg zaplanowałam w pałacu w Kursku, który był najtańszą opcją noclegową w okolicy. Dzielnie omijam wszystkie bruki, które los chce rzucić mi pod nogi i dojeżdżam do pałacu na wieczór.
Pałac w Kursku to obecnie bardziej agroturystyka niż rezydencja magnacka i dobrze wpisuje się w koloryt ziemi lubuskiej, łączącej przybyszy ze wschodniej Polski i zaniedbaną przez lata architekturę pozostawioną przez niemieckich wysiedleńców.
Gospodarze pałacu dwoją się i troją z robotą, dzierżawią pałac od właściciela mieszkającego za granicą. Można u nich wynająć pokój i zamówić prostą, ale bardzo obfitą kolację i śniadanie. Park wokół pałacu jest dość zaniedbany, ale imponujący. A remont samego pałacu utknął gdzieś w pół drogi i oby znalazł szczęśliwe zakończenie. Jeśli szukacie spokojnego noclegu w dogodnej cenie, to jest to na pewno świetny wybór, szczególnie na trasie rowerowej.