Zastanawiasz się jaki budżet masz przeznaczyć na pamiątki i co przywieźć z Iranu?
Orient to doskonałe miejsce na zakupy. Bazary Turcji, Maroka czy nawet Chin zawsze działały na moją wyobraźnie i zachęcały do wymieniania ciężko zarobionych pieniędzy na miseczki, kolorowe szale i podrabiane Rolexy za 5 zł.
Perskie dywany
Życie domowe Irańczyka to rzecz święta. To co dzieje się w mieszkaniach i podwóżach teherańskich domów zawsze było i będzie sprawą prywatną. Dom to oaza spokoju i twoje małe królestwo. Stąd i nie dziwi fakt, że Irańczycy do perfekcji opanowali tworzenie pięknych przedmiotów, które życie w domu umilają i zmieniają jego wnętrze w małe dzieło sztuki.
Kupno dywanu w Iranie to doskonała inwestycja. Gratka nie tylko dla turystów, ale i miejscowych. Zakup pierwszego dywanu to jak w Polsce zakup samochodu. Dowód usamodzielnienia się oraz potwierdzenie statusu społecznego.
Irańczycy uwielbiają dywany. Powszechnym widokiem są dywaniki ozdobione słowami Koranu. Normalne jest również wieszanie pięknego dywanu na ścianie. Te piękne tkane arcydzieła mogą kosztować i kilkadziesiąt tysięcy złotych. Trudno jednak nie ulec ich czarowi.
Jeśli koniecznie chcecie przywieźć sobie dywan to po pierwsze zróbcie porządny research przed wyjazdem albo postarajcie się o pomoc Irańczyka. Lepiej tak, niż paść ofiarą naciągacza i zamiast z pięknym persem wrócić do Polski ze zwykłą wycieraczką. Istotny jest ilość splotów, wykorzystany materiał, przeznaczenie.
Poza tym nie bez znaczenie jest sposób zapłaty. Wymiana pieniędzy pomiędzy bankami irańskimi jest wciąż utrudniona jeśli nie niemożliwa. Przykładowo, płacąc za wizę wyrabianą w irańskiej ambasadzie w Warszawie mieliśmy możliwość dokonania zapłaty tylko w jednym banku i to okienku. W innych ponoć robią z tym duże problemym i to mimo tego, że konto ambasady założone jest w europejskim banku.
Sprzedawcy dywanów są w stanie wyjść wam na przeciw. Wielu handlarzy posiada konta w bankach saudyjskich, dzięki czemu istnieje nawet możliwość zapłaty kartą. Jeśli więc jakimś cudem wpadnie Ci w oko jeden z droższych dywanów, nie musicie płacić za niego gotówką.
Żyrandole i lampy
Od czasu wyjazdu do Turcji moim marzeniem był orientalny żyrandol. Najbliższa okazja do zakupu trafiła się w Iranie i wróciliśmy stamtąd z nową metalową lampą. Wykuwana była prawie że na naszych oczach. Przy pomocy młotka i dłutka, uderzenie po uderzeniu, rzemieślnik tworzył metalową siateczkę, która składa się na unikalny wzór lampy.
Kupiliśmy ją na jednym ze straganów na bazarze w Isfahan, tuż przy placu Chomeiniego. Podejrzewam, że w innych miejscach można je dostać nawet taniej, np. na bazarze w Teheranie, gdzie generalnie traficie na niższe ceny niż w innych miastach.
Terme
Jeśli wybierasz się do Yazd to na Twojej liście zakupowej nie powinno zabraknąć terme.
Terme to rodzaj ozdobnej, wyszywanej tkaniny, która jest specjalnością właśnie tamtych okolic. A choć żyjemy w dobie globalizacji, wcale nie jest łatwo je zdobyć na bazarach innych miast.
Wykonywana z dobrej jakości wełny, stanowi chyba najpopularniejszą pamiątkę z pustynnego miasta. Wykonuje się z niej przeróżne ozdoby – serwetki, poszewki na poduszki czy torebki. W kulturze Wschodu terme znane jest od przeszło 2000 lat. Jeśli szukacie praktycznego, ręcznie robionego suweniru z Iranu, terme może być jednym z najlepszych wyborów.
Daktyle, hałwa i baklawa
Jeśli kiedykolwiek piliście herbatę z Irańczykiem, to na pewno zauważyliście kosmiczne ilości cukru dodawane do stosunkowo niewielkich porcji herbaty. Wschód kocha herbatę, a jeszcze bardziej kocha słodycze.
W Iranie powiadają, że najlepsze słodycze można dostać w Tabriz. Miasto słynie z niezwykle słodkich, ociekających miodem baklaw. Zresztą, cała północ Iranu jest zanurzona w miodzie. W górskich okolicach Gilan możecie nawet kupić pełne plastry miodu.
Kolejnym doskonałym produktem są daktyle i inne suszone owoce. Te sprzedawane w Polsce nie mogą się z nimi równać ani smakiem ani ceną. Suszona irańska morela to po prostu niebo w gębie, a suszone figi niczym jej nie ustępują.
Dodamy więc tylko, że będąc na bazarze w Shiraz zaopatrzyliśmy się w pół kilograma suszonych fig i 250 gram przepysznej hałwy, za które w sumie zapłaciliśmy 5 zł.
Inkrustowane przedmioty
Inkrustowane przedmioty to prawdziwe cacka. Spacerując po bazarze trudno oderwać od nich oczy, szczególnie od tych miniaturowych, których wykonanie wymaga zegarmistrzowskiej wręcz precyzji.
Jeśli będziecie decydować się na zakup to poszukajcie sklepu oddalonego od głównych turystycznych arterii. A przynajmniej wybierzcie sklep, do którego nie przyprowadza się masowo całych wycieczek z Zachodu. Ceny tam potrafią być o 30% wyższe niż w sklepach obok.
Proces wytwarzania można podziwiać na przykład w uroczej pracowni w Shiraz. Kobiety i mężczyźni pracują tam nad wykonaniem tych samych przedmiotów, ale w dwóch osobnych salach. Kobiety zajmują się tworzeniem zwitek drewna, kości i metalu, które następnie są prasowane i cięte na niewielkie kawałeczki. Mężczyźni zgromadzeni w sąsiednim pokoju wykorzystują je do ozdabiania drewnianych przedmiotów – misek, szkatułek a nawet telefonów.
Jest to dość kosztowna rozrywka. Jedna ze średnich rozmiarów misek, która najbardziej przypadła mi do gustu kosztowała 150 dolarów. Nie można jednak zaprzeczyć, że wyglądała jak małe dzieło sztuki.
Szale
W każdym mieście znajdziecie wiele sklepów wypełnionych od sufitu do podłogi szalami i hijabami. Znajdziecie i jedwabne, i wełniane, czego tylko dusza zabraknie.
Najtansze szale można kupić już za 10 zł, jednak Iranki rzadko decydują się na tak tani zakup. Są to szale dość słabej jakości. Ja w Teheranie zakupiłam jedwabną (ponoć) kolorową chustę w cenie 50 zł.
Jeśli chcesz się dowiedzieć czegoś więcej o tym jak się ubierać w Iranie, zajrzyj do naszego poprzedniego postu.
Co jeszcze warto wiedzieć? Zarówno bazary jak i cały handel są w Iranie bardzo zorganizowane i „sklasyfikowane”. To znaczy: podzielony na sektory. Jeśli poszukujecie butów, to musicie wybrać się na ulicę w mieście, w której są sklepy z butami. Jeśli chcecie żyrandol, to idziecie na ulicę z żyrandolami. Podobnie na bazarach, każda alejka ma tam swoją „specjalizację”.