Przejazd rowerem wokół jeziora Koronowskiego to prawie sama przyjemność. Pod warunkiem, że wie się którędy jechać, inaczej łatwo można trafić z rowerem na pustynię.
Mapa – rowerem wokół jeziora Koronowskiego
Trasa rowerowa z Bydgoszczy do Koronowa
Kilka lat wcześniej objeżdżaliśmy na rowerach ziemię pałucką i do domu wracaliśmy właśnie z (chciałoby się powiedzieć) stolicy Kujaw (ale czy Toruń się nie obrazi?). Bydgoszcz przywitała nas świetną siecią ścieżek rowerowych, które teraz postanowiłam na własną rękę zjeździć na północ od miasta.
Ale najpierw robię objazd po lokalnych perełkach architektury – Przystani Bydgoszcz i spichlerzach. Na koniec zaglądam do fantastycznego Muzeum Mydła i Historii Brudu na ul. Długiej.
Ważna porada: muzeum trzeba odwiedzić przed wyjazdem na szlak, a nie w drodze powrotnej. Pojawienie się w Muzeum Brudu po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów i słuchanie o tym jak to ludzie się nie myją i śmierdzą może poważnie odbić się na naszym morale. Po każdym tekście przewodnika będziecie chcieli znaleźć sposób na to by dyskretnie podnieść rękę i zaciągnąć się zapachem spod pachy, żeby zbadać czy bliżej Ci do wyperfumowanych Francuzów czy czystych jak kaczuszka Greków.
Most w Koronowie
Moim głównym celem podróży są mosty na nieczynnej trasie kolei wąskotorowej, która łączyła kiedyś Bydgoszcz z Koronowem. A konkretnie most który zbudowany został ponad nurtem rzeki Brda. Sama linia kolejowa już nie istnieje, a most jeszcze kilka lat temu był poważnie zagrożony katastrofą budowlaną. Osuwająca się ziemia nadszarpnęła konstrukcję. Most zamknięto, rozwieszono tablice ostrzegające przed grożącą śmiercią i kalectwem. Wykopano nawet wilcze doły.
Co dość niespotykane w naszym kraju, most nie został pozostawiony samemu sobie i teraz jest najfajniejszym fragmentem trasy rowerowej z Bydgoszczy nad Zalew Koronowski. Szlak jest całkowicie bezpieczny, od centrum Bydgoszczy aż do Koronowa można dojechać po ścieżkach rowerowych, a jeśli ktoś jest chętny, podróż może zacząć jeszcze wcześniej, bo już w Toruniu.
Trasy rowerowe do Koronowa
Ja jednak z wrodzonej nieroztropności ignoruje te wszystkie udogodnienia i do Koronowa jadę inną trasą, zahaczając o park i ogród botaniczny na północ od miasta.
Szlak rowerowy prowadzi przez wielkiej urody tereny aż do Żołędowa, gdzie skręcam w ul. Leszczynową, która po kilku kilometrach płynnie przechodzi w leśny dukt. Na odcinku 10 km prowadzącym cały czas przez las spotykam tylko jedną osobę. Przez całe wakacje prawie że nie padało, drogi są nie ubite, więc co kilometr muszę przystawać żeby przeprowadzić rower przez najgorsze fragmenty. Na końcu czeka jednak nagroda. Droga prowadzi do jeziora Lipkusz, a ja trafiam tam na dwie godziny przed zachodem słońca.
Nie polecam tej trasy i jeszcze raz powtórzę, że lepiej wybrać się do Koronowa trasą rowerową przez Tryszczyn. Prowadzi ona wzdłuż trasy nr 25, przez kilka dobrych kilometrów rowerzyści skazani są na jazdę w hałasie ruchliwej ulicy. Skręca do Koronowa w okolicy Gościeradza, gdzie jedziemy już w zaciszu doliny Brdy. Mogłabym nawet powiedzieć, że trasa jest wielkiej urody gdyby nie drażniące moje oczy niebieskie barierki.
Pieczyska
Dopiero teraz przypominam sobie po co tutaj przyjechałam i jadę pod Koronowo, żeby przyjrzeć się mostowi. Jest to najwyższa tego typu konstrukcja w Europie. Wjeżdżam tam o zachodzie słońca. Ze złotej godziny korzystają tu akurat lokalni działacze rowerowi, którzy kręcą film promujący lokalny rajd rowerowy z okazji 650-lecia miasta. Most jest doskonały, wznosi się 18 metrów nad rzeką Brdą.
Nie jestem jeszcze gotowa na spanie na dziko w namiocie więc szukam jakiegoś taniego pensjonatu. Dojeżdżam do Pieczysk, które na mapie wygląda na lokalny ośrodek rozrywki. We wrześniu spotkać tu można niedobitki turystów i, sądząc po wyglądzie, pracowników na wyjeździe służbowym. Jest kilka bud serwujących jedzenie. Na talerzach króluje kebab a w głośnikach Rihanna. Oglądam zachód słońca nad jeziorem, zamawiam piwo w barze a potem ładuje się z rowerem do mojego pokoju. Pająków w nim więcej niż pod namiotem, a w telewizji leci „Moja mama chce być seksi” i koncert Boysów. Występują w strojach superbohaterów.
Pętla rowerowa wokół Zalewu Koronowskiego
Przejazd wokół Zalewu Koronowskiego to jedno z atrakcyjniejszych rowerowo miejsc w Polsce. Jeździ się tu po publicznych drogach, ale ruch samochodowy jest bliski zeru.
Zalew można też objechać jeżdżąc po lesie nieutwardzonymi ścieżkami. Sama popełniłam dokładnie ten błąd i na trasie wcieliłam się w Wiedźmina w Misji Między Światami. Brakuje w niej portali, ale nawierzchnia pod kołami zmienia się co 20 minut. W związku z czym ponownie odradzam. Na mapie zaznaczam więc trasę optymalną, a nie tą którą przejechałam.
Trasa przejazdu
Pętla, którą przejechałam miała następującą trasę: Koronowo – kładka dla pieszych na trasie dawnej kolei wąskotorowej między Pruszczem a Bruchniewem – Klonowo – prom w Cierpielewie – Koronowo. Jechałam więc zgodnie z ruchem wskazówek zegara.
Promem przedostałam się z zachodniego brzegi na wschodni i wróciłam do Koronowa trasą wzdłuż Zalewu. Prom jest darmowy.
Trasę tę wybrałam głównie ze względu na kładkę między Pruszczem a Bruchniewem. Nie jest tak imponującą jak most w Koronowie. Jest też w dość opłakanym stanie technicznym, ale jak powiedzieli mi napotkani po drodze rowerzyści i wędkarze: „Do lasu też podobno nie można wchodzić” i „Ten most stoi już sto lat i dalej będzie stał”. Znajduje się na kompletnym odludziu, nie prowadzi do niej żadna droga asfaltowa. Warto go zobaczyć.
2 komentarze