W biegówkach po Powsinie
Kiedy Daniel zaproponował żebyśmy w sobotę przesiedli się na narty biegowe, ochoczo przyklasnęłam po czym z przypomniałam sobie, że przecież nie znoszę nart. Zdobycie panowania nad dwoma przyczepionymi do stóp sztachetami nigdy mi się nie udało, mimo że mój tata z uporem godnym lepszej sprawy zabierał się na wszelkie ośle łączki w zasięgu naszego wzroku.…