Od zakochanych w Podlasiu zawsze słyszałam, że to teren magiczny, w którym czas się zatrzymał. Takie Bieszczady, co to tylko rzucić wszystko i jechać na odwyk od korporacji. Tylko że bez gór, za to z zasięgiem w telefonie. Pociągiem z Warszawy dojedziemy tutaj już w 2,5 h.
Co zobaczyć na Podlasiu
I faktycznie Podlasie jest świetne, jeśli poszukujemy odpoczynku z dala miejskiego osiedla. Nie ma tutaj tłumów turystów – o zawrót głowy przyprawiła nas 10 osobowa grupka zwiedzających, na którą natknęliśmy się w Kruszynianach. Podlasie jest uroczo puste, ale co najważniejsze jest też zaskakująco estetyczne.
I nie tylko o piękno przyrody tutaj chodzi. Podlaskie miasteczka mają w sobie architektoniczną spójność i kolorystykę, do której wzdychamy spacerując na co dzień wśród obwieszonych billboardami blokowisk. Tak jakby chaos czasów komunizmu i brawura lat dziewięćdziesiątych szczęśliwie ominęły centrum Supraśla czy Kruszynian. Czas faktycznie chyba stanął tam kiedyś w miejscu. Dzięki temu tak wielką przyjemność sprawia przejeżdżanie przez szpalery drzew w Królowym Moście, czy podziwianie starych drewnianych domów w Trześciance. W osobnej lidze grają tutejsze świątynie. Stare kościoły i cerkwie są zgrabne i w żaden sposób nie próbują swą architekturą przypominać gołębi lub startujących z kosmodromów rakiet. Pomalowane na przepiękne kolory, są ewidentnymi ulubienicami miejscowych snycerzy. Podlasie to odwyk od koloru nijakiego.
Co jeszcze? Przede wszystkim piękne widoki i natura. Podróżując rowerem, szczególnie w okolicach zmierzchu, macie stuprocentowe szanse na spotkanie oko w oko z przedstawicielami świata zwierząt. Nie będą to słonie i żyrafy, prawdopodobnie nie skrzyżujecie spojrzeń z dziko żyjącym żubrem, ale! Jeśli uciekacie przed smogiem z Alei Jerozolimskich powinien ucieszyć was widok klucza żurawi, saren i niezliczonej ilości bocianów. Być może się starzejemy, ale wchodzimy też o zakład, że ogromną frajdę sprawi wam zabawa w łubinie, które zwierzęciem nie jest, może za to iść w konkury z francuskimi polami lawendowymi. Łubin zwykł rosnąć wzdłuż podlaskich dróg, zarówno tych asfaltowych jak i piaskowych. Jego widok na pewno będzie więc wam towarzyszył w czasie całej podróży.
Na Podlasiu byliśmy już wielokrotnie, a wpis ten uzupełniamy po kolejnych wypadach na wschód.
Puszcza Knyszyńska
Czyli piękny las zaczynający się na wschód od Białegostoku. Od Supraśla do Kruszynian rozpościera się ściana lasu, która idealnie nadaje się do pokonania rowerem. A w niej mnóstwo maleńkich wioseczek, takich z ławeczkami przed domem i bez asfaltów.
Supraśl
Jak dla nas jest to perła Puszczy Knyszyńskiej i całego Podlasia. Jest tu ogromny monastyr z muzeum ikon, jest uroczy kościółek. Jest pałac Buchholtzów, na którego wieżyczce uwił gniazdo swojski bociek. Jest też niewielki ryneczek na którym kupicie największe lody po tej stronie Uralu. Możecie też zaopatrzyć się tu w regionalne specjały, czyli przede wszystkim sękacza. Kto nie próbował ten trąba! Spragnieni jeszcze większej dawki odpoczynku mogą udać się na nowootwarte bulwary nad rzeką Supraśl.
Supraśl to również gospodarz super długiego festiwalu – Podlaskie Slow Fest, który trwa od 1 lipca do 17 września. Jest festiwalem interdyscyplinarnym, jest tu miejsce na seanse filmowe, koncerty, przedstawienia, warsztaty…
Królowy Most
Jest taka miejscowość Mostem zwana, która znajduje się mniej więcej w 1/3 drogi pomiędzy Supraślem a Kruszynianami. Fotogeniczna natura od lat przyciąga tutaj letników z całego województwa. Ponoć kręcono tutaj zdjęcia do „U Pana Boga za Piecem”. Zainteresowani mogą też zajrzeć do cerkwi św. Anny, o trochę neogotyckiej aparycji.
Kruszyniany
Jednym z najlepszych adresów pod jaki możecie skierować swoje kroki w czasie pobytu na Podlasiu są Kruszyniany. Jako całość. To niewielka miejscowość, skupiona wokół jednej, położonej na krańcach Polski, ulicy. Jedna z pierwszych osad tatarskich. Do Kruszynian zjeżdżają turyści właśnie ze względu na koloryt polskiego islamu. Znajduje się tutaj piękny zielony meczet (kolejny przykład estetyki Podlasia) oraz stary tatarski cmentarz.
Nie brakuje też współczesnych akcentów, świadczący o tym, że tatarska tradycja nie jest już tylko pieśnią przeszłości. Szczęśliwie dla Kruszynian, a także dla podlaskiej sceny gastronomicznej, znajduje się tutaj świetna restauracja Tatarska Jurta, prowadzona z sercem przez Dżennetę i Mirosława Bogdanowiczów. Jedzenie tutaj jest pyszne, okolica urocza. Wszystko polane tatarską egzotyką i historią. Tatarska Jurta to zjawisko nie tylko gastronomiczne, ale też kulturowe.
Zalew Siemianówka
Z Kruszynian udajemy się nad Zalew Siemianówka, który wabi nas do siebie swoimi bezpłatnymi polami namiotowymi w okolicach Rybaków i Rudnych. Na ostatnich nogach docieramy tam godzinę po zmierzchu. Jest pełnia i zalew oświetlony jest ogromnym pomarańczowym licem Księżyca. Nad brzegiem króluje kilkunastometrowa drewniana wieża obserwacyjna. Słowem, doskonałe miejsce na nocleg.
W okolicy znajduje się również zabytkowy już DiscoCzar. Nie zdziwiłabym się gdyby właśnie tutaj odbywały się najlepsze imprezy w powiecie.
Odrynki
Odrynki to maleńka miejscowość, na której kończy się asfaltowa droga. Położona pośrodku pól i lasów, stanowi miejsce ulokowania Skitu – czyli pustelni. Dziwna to pustelnia, bo jako atrakcja turystyczna przyciąga do siebie wielu wycieczkowiczów. Kiedy więc pustelnik ma czas na pustelnikowanie? Aby dostać się do skitu, należy przejść po drewnianych kładkach, prowadzących nad sam brzeg Narwi.
W okolicy znajduje się również spora ferma gęsi. Wokół niej pola i piękne lasy. A nad tym całym zwierzęcym majdanem patrolujące okolice drapieżne ptaki.
Narew
Narew to bardzo ładna miejscowość, raczej rzadko odwiedzana przez turystów miejscowość. Niemniej warto jest nadrobić kilka kilometrów, aby zobaczyć piękny drewniany kościół pw. Stanisława Biskupa w Narwi.
My mieliśmy szczęście i zostaliśmy oprowadzeni po wnętrzu kościoła przez dobrego ducha i opiekuna kościoła, który pokazał nam własnoręcznie wykonaną miniaturę kościoła oraz ulegające czarowi wydłużenia ławy kościelne.
W Narwi znajduje się też piękna błękitna cerkiew, do której wnętrza nie mieliśmy jednak okazji zajrzeć.
Kraina Otwartych Okiennic – Trześcianka
Kraina Otwartych Okiennic to szlak prowadzący przez podlaskie wsie, szczególnie wyróżniające się swoimi zdobieniami. Dopracowane szczegóły okiennic, narożników i szczytów wyróżniają się nawet na tle innych podlaskich wsi, którym nie brak przecież uroku. My odwiedziliśmy jedynie Trześciankę, ale warto zajrzeć również do Soc i Puchał. Dobre oceny zbiera też wieś Wojszki.
Narwiański Park Narodowy
Narew nazywana jest polską Amazonką. Narew to rzeka warkoczowa – płynie kilkoma równorzędnymi korytami. Tworzy labirynt wodny, po którym warto podróżować kajakiem, o ile oczywiście się nie zgubimy.
Na odcinku od Suraża do Rzędzian utworzony został Narwiański Park Narodowy, świetnie nadający się na cel jednodniowej wycieczki.
Warto jednak wiedzieć, że Narwiański Park Narodowy przechodzi w ostatnich latach kryzys, podobnie zresztą jak sąsiadka Biebrza. Coraz mniejsze ilości deszczu, a co gorsza znikome pokłady śniegu, który zwykle w czasie roztopów odpowiadał za podniesienie poziomu wody w obu rzekach tak aby ich koryta rozlewały się na pobliskie łąki, powodują, że rzeki wysychają. Kładki w Waniewie już w zeszłym roku miały problemy z operowaniem. Najzwyczajniej w świecie szorowały po dnie. Warto więc odwiedzić te miejsca póki jeszcze zwabiają do siebie tokujące ptaki. Za kilka lat może się to już nie zdarzać, a przynajmniej nie w takiej ilości jak w przeszłości. Narew może przestać być polską Amazonką.
Tykocin
Jedno z najfajniejszych miast na Podlasiu w spokoju strzeże przeprawy przez Narew. Dawny majątek Czarnieckiego to perełka i po cichu mamy nadzieję, że kiedyś dochrapie się sławy równej Kazimierzowi nad Wisłą.
Największą atrakcją w okolicy jest ogromna synagoga w stylu warownym, która aktualnie przechodzi remont (2017). To tak oficjalnie. W naszych kuluarach mówi się jednak głównie o tym, że do Tykocina trzeba zajrzeć żeby najeść się w Tejszy, knajpie żydowskiej, mieszczącej się na tyłach muzeum.
Waniewo
Jeśli jesteście nad Narwią to na pewno nie przegapicie Waniewa. Znajdziecie tutaj system drewnianych pomostów i wież obserwacyjnych, które pozwalają na przyjrzenie się rzece z bliska. Ścieżka prowadzi jedynie po fragmentach stałego lądu, aby móc przemieszczać się pomiędzy brzegami, trzeba wskoczyć na niebywale głośne kładki. Będzie okazja do popracowania bicepsem i plecami.
Pomosty stanowią też część szlaku Green Velo. Bilety wstępu na kładki można kupić w sklepiku przy pomoście. Ale w godzinach popołudniowych próżno szukać w nich sprzedawców.
Suraż
Jeżeli istnieje coś co stanowi dla mnie symbol Podlasia, to są to na pewno tamtejsze kapliczki. Namaszczenie z jakim miejscowi dbają o nowe jak i stare święte figurki i krzyże stanowi doskonały komentarz na pytanie o religijność Polaków. Jeśli chcielibyście zgłębić temat duchowości naszych rodaków, to polecam odwiedzić przy okazji Muzeum Kapliczek w Surażu.
Suraż to niewielka miejscowość na samiutkim południowym krańcu Narwiańskiego Parku Narodowego, która od kilku lat prowadzi prężną kampanię promującą Suraż jako atrakcyjną destynację wakacyjną. Powstał tu nawet obiecujący pensjonat Bajdarka z restauracją, w którego barze wisi znamienna plakietka z napisem: Nie odtwarzamy disco-polo.
Narwiański Park Narodowy rowerem
My Narwiański Park Narodowy i okolice odwiedziliśmy na rowerach w roku 2017. Nasza trasa wyglądała następująco:
Warszawa – Łapy – Warszawa (pociąg) – bardzo dogodne połączenie, droga trwa zaledwie 2 h 10 minut
Łapy – Suraż – Waniewo – Rzędziany – Tykocin – Łapy
Nocowaliśmy w Rzędzianach w agroturystyce U Żędziana. Koniec sezonu, wrzesień, dość chłodne noce i ani jednego turysty u naszych gospodarzy. Można rozbić namiot tuż nad Narwią. Bardzo polecamy.
Białowieża
Jeśli jeszcze tu nie byliście to najwyższy czas to nadrobić.
Puszcza Białowieska była w latach trzydziestych nazywana Leśnym Wawelem. W tamtych czasach maleńką, zagubioną w lesie mieścinę odwiedzali albo turyści albo poszukujący pracy drwale. Tak, z Puszczy dniem i nocą wyjeżdżały wagony z drewnem. A nie dziwić powinno też to, że legendarna już walka z kornikiem była na językach Polaków już przed wojną.
Jeśli będziecie w Białowieży koniecznie nocujcie blisko lasu. W okolicy nie brakuje fantastycznych agroturystyk, z których z własnego doświadczenia możemy polecić przede wszystkim Sioło Budy i sąsiadujące z nim Białowieskie Sioło. Ogromny teren, zabytkowe podlaskie chaty, sauna, bania i żubry za płotem. Spędziłam swój wieczór panieński śpiąc na podłodze w ich saunie, więc wiem.
Więcej o Puszczy Białowieskiej przeczytacie w naszych dwóch poprzednich postach.
Nad Bugiem – Nadbużański Park Krajobrazowy
Rzeka jak mało, która w Polsce. Szczególnie biorąc pod uwagę, że Bug nie leży w górach. Mimo to malownicze zakola można tu oglądać prawie że z Księżyca. Tutejsze rejony to pagórek za górką i górka za pagórkiem. W górę i w dół, a im bardziej w górę tym bardziej opłaca się zjechać z trasy i zobaczyć jakie widoki czekają na was w krzakach.
Szczególnie piękne są okolice rozciągające się od Drohiczyna do Niemirowa. Musicie zajrzeć do Mielnika i na świętą górę Grabarkę.
Więcej o tych terenach przeczytacie w naszym wpisie poświęconym weekendowego wyjazdowi na rower.
Transparentność – Tekst zawiera linki afiliowane. Daniel i ja zarobimy kilka złotych monet jeśli zdecydujecie się zamówić noclegi korzystając właśnie z tych linków. Ty nic za to nie płacisz. Jeśli nasze porady i wskazówki były pomocne, możesz to powiedzieć w ten prosty sposób 🙂
Knajpa żydowska w Tykocinie to Tejsza 😉
aj! nasza wpadka. Już poprawiamy
Chyba za dużo słuchaliśmy starego przeboju zespołu Magma 🙂
Droga Autorko, a możesz opisać wieś z której pochodzisz, albo wsie z których pochodzą Twoi rodzice?
Drogi Anonimie, nie rozumiem za bardzo ironii w Twoim pytaniu. Jeśli coś Ci się nie spodobało w naszym wpisie, to napisz to wprost. Inaczej chyba nie będziemy w stanie sprostać Twoim oczekiwaniom.
Podlasie jest mi wyjątkowo bliskie, poniważ część moich krewnych tam mieszka i prowadzi gospodarstwa, dostarczają mleko do Mlekovity 🙂 Uważam że to jeden z piękniejszych kawałków Polski, zwłaszcza pod kątem ilości zieleni oraz pozostałości po poprzednim ustroju i wczesnym kapitalizmie 🙂 Udało Wam się to świetnie uchwycić na jednym ze zdjęć 🙂
My też uwielbiamy tą część Polski. Świetnie nadaje się do zwiedzania rowerem i do tego jest tam tak niewielu turystów.