– W zasadzie to nic – właścicielka naszego pensjonatu była uroczo szczera, gdy zapytaliśmy co ciekawego można robić w okolicach Monsaraz. Jak w bajce Afanasjewa, zarazem miała rację i myliła się.
Co zobaczyć w okolicach Monsaraz
Monsaraz znajduje się daleko na wschodnich krańcach Portugalii w regionie Alentejo. Z uliczek górującego nad okolicą miasteczka widać jak na dłoni sąsiadkę Hiszpanię. Okolica bliższa i dalsza słynie przede wszystkim z produkcji wina. Poza tym jest to jeden z chyba najsłabiej zaludnionych fragmentów Portugalii. Ciemno tu jak pod Suwałkami, a nocne niebo ocenia się na mocne 7,5. Zanieczyszczenia światłem w zasadzie brak. Podobnie jak sklepów spożywczych.
Monsaraz spodoba się tym, którzy do Portugalii przyjeżdżają w poszukiwaniu spokoju, natury, kojącej ciszy i ciemnego nieba. Trafiliśmy tutaj w ostatnich dniach lutego, kiedy kompletnie nic się tu nie dzieje. Dni mijały nam na spacerowaniu i fotografowaniu. Towarzyszyły nam przy tym głównie owce i pobudzone do życia ptaki. Miejscowi zajmowali ręce wiosennymi porządkami. Zapach dymu z kominków i ognisk szybko przeniknął przez wszystkie ubrania.
Koniec lutego to wiosna w pełni, równiny są zielone jak green screen za plecami superbohaterów. Latem krajobraz aż po horyzont zmieni się w skórkę pomarańczy.
Zamek Monsaraz
Do Alentejo chyba byśmy nie trafili gdyby nie zamek Monsaraz. Wypatrzyłam go w reklamie wycieczek rowerowych po Portugalii i nie było już odwrotu. Miejscowości z takim widokiem nie ma zbyt wielu.
Nie ma jednak co ukrywać. Monsaraz to taki półżywy skansen. Mieszkają tam już chyba wyłącznie turyści, nie zdziwiłabym się gdyby w mieście nie było tam nawet kanalizacji. Miejsce jest przepiękne, ale martwe. Ale muszę dodać, że pod miastem nie zabrakło miejsca dla lokalnego boiska piłkarskiego
Dlatego Monsaraz trzeba oczywiście zobaczyć, ale mieszkać najlepiej u podnóża jego majestatycznego wzgórza (i to wcale nie ze względu na rzeczone boisko do gry, swoją drogą mocno zaniedbane). W okolicy roi się od agroturystyk i pensjonatów. Jest to więc świetne miejsce na udawanie przed szefem i rodziną, że nie mam zasięgu w telefonie.
Obserwatorium Monsaraz
Niebo nad Monsaraz zasługuje na piątkę z plusem. A w zasadzie na siódemkę z plusem, bo taką właśnie ma ocenę skali warunków obserwacyjnych.
Kilka lat temu pod Monsaraz stanęło obserwatorium. Jeden z profesorów uniwersytetu w Lizbonie przeznaczył na to swoje pieniądze ze stypendium. I obserwatorium nie tylko stoi, ale i ucząc bawi i bawiąc uczy. Co dziennie od wtorku do soboty prowadzone są tam zajęcia z astronomii dla początkujących. Gratka nie tylko dla Portugalczyków, bo dzięki pomocy doktorantów Uniwersytetu w Lizbonie, zajęcia prowadzone są też w języku angielskim.
Megality wokół Monsaraz
Wokół Monsaraz aż roi się od megalitów i pamiątek po imperium rzymskim. Najbardziej znany to Cromeleque do Xerez. Trudno rozpływać się nad magią tego stanowiska wiedząc, że kamienne kręgi stanęły w tym miejscu dość niedawno. Sprowadził je tu nie tajemniczy protoplasta, a wiatr zmian. Kiedy w trakcie budowy zalewu Alqueva trzeba było znaleźć dla nich nowy dom, trafiło na łąki na północ od Monsaraz. W dodatku, jak wynika z opisu monumentu (sprowadzającego się do dwóch zdań zapisanych na tablicy informacyjnej), nie zostały one przeniesione w oryginalnym ustawieniu. Oryginalnego ustawienia nikt niestety nie zna, bo krąg został odtworzony z elementów odnalezionych na okolicznych polach i pastwiskach.
Tablicę informacyjną nie tak łatwo jest odnaleźć. Portugalczycy czynią sobie chyba za punkt honoru ukrywanie ich przed turystami w najmniej oczywistych miejscach.
Mimo tych wszystkich śmiesznostek Cromeleque jest niezwykle fotogeniczny. Polecamy oglądać go z rana, o zachodzie słońca,. Po przechadzać się w otoczeniu drzew oliwnych starych jak same megality. A jeszcze lepiej w blasku gwiazd.
Zalew Alqueva
Monsaraz byłoby o połowę mniej zachwycające, gdyby nie widok na zalew Alqueva. Poza sezonem zalew należy w zasadzie wyłącznie do nielicznych miłośników kempingu, którzy rozstawiają się na jej brzegach z camperami i całych stad ptaków. Jest tu też kilka plaż z pełną infrastrukturą wypoczynkową (patrz mapa).
W okolicach miejscowości Alqueva znajduje się tama odpowiedzialna za być albo nie być sztucznego jeziorka.
Degustacje win
Ponieważ Alentejo słynie z produkcji wina, możecie skorzystać z okazji i umoczyć język w kieliszku lub dwóch. Degustacje organizowane są w Reguengos de Monsaraz (a zatem zdrowy kawałek drogi od samego zamku) w kilku miejscach:
Adega José De Sousa
Carmim – Cooperativa Agricola De Reguengos De Monsaraz
Herdade do Esporão
Zabytkowa architektura w okolicy Monsaraz
Stojąc na murach Monsaraz, bez problemu zlokalizujecie inne zabytkowe budowle. U podnóża wzgórza średniowieczni władcy fortecy ustawili niewielkie kapliczki. Dziś są mocno zaniedbane, zamknięte na cztery spusty. Te, które znamy, zaznaczyliśmy na mapie u góry.
Po drugiej stronie zalewu jak na dłoni widać zamek w Mourão. Ma on dużo mniejsze szczęście do turystów i w zasadzie od lat spokojnie popada sobie w ruinę, nikomu nie wadząc. Można wejść na stare mury i wcinać czipsy patrząc na zachodzące słońce. Nikt nie będzie was przestrzegał przed możliwością zlecenia w dół na łeb na szyję.
Mourão jest to już pełnoprawne miasteczko. Mają też swoje boiska do gry w piłkę nożną i lubię sobie wyobrażać jak przebiega lokalna rywalizacja pomiędzy drużynami stąd i z Monsaraz. W sumie Mourão zamieszkuje około 2000 osób, a liczba ta ma raczej tendencję spadkową. Sklepy są, ale asortyment nie jest powalający, dlatego na zakupy jeździliśmy do znacznie większe Reguangos de Monsaraz.
Kaplica Czaszek w Evorze
Evora to największe miasto w regionie i choćbyście nie wiem skąd i dokąd zmierzali, prawdopodobnie w końcu tutaj traficie.
Kaplica znajduje się w Kościele św. Franciszka. Jak to zwykle bywa z tego typu miejscami, jest owocem chorób, wojen i innych plag i najwyraźniej zbyt wysokich cen nieruchomości. Przy wejściu wita nas napis: Nós ossos que aqui estamos pelos vossos esperamos, co zupełnie po polsku sprowadza się do stwierdzenia: Czekamy tu na Ciebie.
Jest to już trzecie ossuarium jakie odwiedzamy w Europie (po polskiej Kaplicy Czaszek w Kudowie i cmentarzu w Neapolu) więc wizyta nie zrobiła na nas już tak wielkiego wrażenia jak poprzednie (szczególnie neapolitańska, która jest prawdziwym, wciąż odwiedzanym przez miejscowych cmentarzem).
Sama Evora jest z jakiś niepojętych przeze mnie przyczyn zachwalana przez przewodniki. Jak dla mnie ma ona klimat byłego miasta wojewódzkiego. To jak wizyta w siedzibie partii na Rozbrat. Niby czuć, że coś tu się kiedyś działo, ale trąci myszką. No bo kurcze mają i kaplicę, i ruiny świątyni rzymskiej i przekształcony na pałac zakon. Ale jednak to wszystko ze sobą po prostu nie gra.
Bo jak inaczej można ocenić sąsiedztwo takich budynków?
Valverde
Jeśli będziecie już w okolicy Evory, zajrzyjcie do niewielkich miejscowości Valverde i Guadelupe. W naszej skromnej ocenie to jedno z najpiękniejszych miejsc w Portugalii, choć pewnie nie każdemu przypadnie do gustu. Nie ma tu nawet miejsc noclegowych, ale są oczywiście, wymieniane już przeze mnie jednym tchem, megality i pamiątki po Imperium Rzymskim. Wokół stare drzewa oliwne i bociany.
Niewielki akwedukt niósł kiedyś świeżą wodę z gór do Evory, dziś cichutko góruje nad trasą CM 1079. Wokół niego przechadzają się konie z tutejszej stadniny.
W dodatku w miasteczku znajdziecie doskonałą restaurację: O Ricardo (zalecane dokonanie rezerwacji). Jeśli nie uda wam się tam dostać, zajrzyjcie do Cafe Barbas, gdzie przy telewizorze i wykręcającej gębę kawie przesiadują głównie miejscowi. Dobre, tanie i ogromne porcje.
Okolice Monsaraz, gdzie nocować
Fajne miejsca do spania znajdziecie zarówno w mieście jak i w okolicznych agroturystykach. My postawiliśmy na pensjonat Horta da Coutada i byliśmy wniebowzięci.
Jak dojechać do Monsaraz
Odległość od Lizbony: ok 190 km
Najbliższe miasta: Evora, Reguengos de Monsaraz
Monsaraz to naprawdę piękny, ale totalny wygwizdów (takie lubimy). Nawet do sklepu musieliśmy dojeżdżać 10 km.
Najlepiej dojechać tutaj autem (do Evory jedzie się płatną autostradą (około 12 euro), a dalej krajówką.
Jeden komentarz