Roadtrip po Słowenii z dzieckiem
Wakacje 2024 zaplanowaliśmy w Słowenii i po wielogodzinnych i przeciągających się negocjacjach z portalami noclegowymi doszliśmy do wniosku, że w Słowenii sypia się na kempingach, a nie w łóżkach. A po zapoznaniu się z cenami noclegów nad Adriatykiem, pogląd ten uznaliśmy już za obowiązujące prawo. Noclegi w czterech ścianach, w sezonie wakacyjnym, to na południu Europy spory luksus. I choć posiadanie klimatyzowanego pokoju mogłoby oszczędzić nam trochę nerwów, to jednak z całym przekonaniem możemy polecić słoweńskie i włoskie kempingi i z chęcią byśmy jeszcze na nie wrócili.
Ponieważ Internety trąbiły wszem i wobec, że Słowenia jest maleńka, stwierdziliśmy, że 12 dni to czas w raz na jej przejechanie wzdłuż i wszerz. Był to jak zwykle pogląd błędny, bo jak zwykle gdy człowiek zaczyna przybliżać mapę i wdaje się w detale, okazuje się, że miejsc godnych obejrzenia jest całe mnóstwo. My ze względu na podróż z czteroletnim huraganem Stanisławem, zwiedzaliśmy powoli i niezbyt wnikliwie.
Na naszej trasie znalazły się:
Ligniano Sabbiadoro – bardzo godne polecenia miejsce na włoskim wybrzeżu,
Ljubljana – słoweńska stolica, z której dość szybko uciekliśmy ze względu na upały i nie będziemy tu więcej o niej wspominać poza polecajką na mapie,
Jeruzalem – cudowny Park Krajobrazowy i stolica winiarstwa w Słowenii, tuż przy granicy z Chorwacją,
Bled – górska stolica Słowenii.
Poruszaliśmy się wynajętym autem osobowym, spaliśmy w trzyosobowym namiocie na kempingach (Ligniano Sabbiadoro, Bled) oraz w hotelu (Lubljana) i w agroturystyce (Jeruzalem).
Lot: z Warszawy do Treviso, Marco Polo – Warszawa
Kempingi w Słowenii i we Włoszech
Kempingi na południu Europy nie są tanie. W przeciwieństwie do kempingów w Polsce, nie jest to spanie na pół dziko z dostępem do ledwo sączącej się bieżącej wody i pięciokrotnie zalanego wodą mydła w wyciskarce. Kempingi Włoch i Słowenii są jak niemieckie czekoladki Ritter Sport – Quadratisch. Praktisch. Gut. Tylko na końcu dodałabym: Wunderbar!
Przed zaplanowaniem urlopu bawiliśmy się trochę myślą ponownego wyjazdu na Maderę, dokąd udawali się nasi przyjaciele. Maderę odwiedziliśmy dwa lata wcześniej w styczniu i wspominaliśmy jako miejsce dość niewygodne do zwiedzania z ruchliwym, nie posiadającym instynktu zachowawczego dzieckiem. Hotele bez bawialni i placów zabaw, baseny pozamykane a na internetowych listach miejsc polecanych do odwiedzenia z dziećmi dość wysokie miejsce zajmują kościoły.
Słowenia i włoskie wybrzeże Adriatyku stanowi przeciwieństwo Madery. Wszystko jest tutaj przygotowane na przyjęcie turystów, którzy od stóp do głów obładowani są dziećmi. Kempingi również.
Ligniano Sabbiadoro, nasz pierwszy i jedyny włoski przystanek na trasie, okazał się być przyjemnym kurortem, bez straganów i w zasadzie bez tłumów. Tutaj spędziliśmy dwie noce na kempingu, bo ceny noclegów w tej okolicy zaczynają się w okolicach 600 zł za noc w hostelowym standardzie. Trochę żal nam było płacić za tak wątpliwy luksus i stawiamy na kemping.
W Camping Sabiadore mamy w nim zapewnione miejsce na rozbicie namiotu (Quadratisch ;)), czyste i obszerne sanitariaty, plac zabaw, animacje i creme de la creme, mały park wodny. Po dwóch dniach nad Adriatykiem Staś oświadcza, że spędza tu najszczęśliwszy czas w życiu.
Poza tym w Ligniano znajdziecie jeszcze co najmniej dwa luna parki, w tym Park Junior, z nowiutkimi atrakcjami jak małe rollercoastery, dmuchańce, strzelańce, karuzele. Pośród wszystkich maszyn przechadzają się gęsi. Wszystko urządzone, naprawdę aż dziwne że można to powiedzieć o połączeniu gęsi i dmuchańców, z gustem.
Podobne luksusy czekały na nas na kempingu w słoweńskim Bled, o którym piszemy poniżej.
Kemping w Bled
W alpejskim Bled, Zakopanem Słowenii, znajdziecie co najmniej trzy duże kempingi. River Camping Bled i Camping Sobec to sąsiedzi. Leżą na wschód od Bled, więc aby do nich dojechać, nie trzeba stać w aż tak długim korku do centrum Bled (a te korki są co dziennie po południu). My ze względu na basen i plac zabaw zdecydowaliśmy się na River Camping Bled.
Kalkulacja ceny kempingów w krajach nadadriatyckich jest równie skomplikowana co przewidzenie pogody w Majówkę. Wszystko zależy od fazy księżyca, położenia Ziemi względem słońca, ilości osób, namiotu oraz środka transportu. Ponieważ my we Włoszech wypożyczyliśmy dość małe (w porównaniu do kamperów) auto, nie mamy większych problemów ze znalezieniem miejsca noclegowego na polu namiotowym. Generalnie jednak, ci którzy podróżują dużymi autami, a szczególnie kamperami, powinni rezerwować miejsce na kempingu z wyprzedzeniem.
My podróżujemy na lekko, jeśli chodzi o sprzęt „domowy” posiadamy tylko koc i chyba wyglądamy tak biednie, że sąsiedzi z Niemiec chcą nam podarować świeczki.
Podobnie jak we Włoszech, River Camping Bled ma czyste sanitariaty, duże drzew wokół, dwa baseny, regularne zajęcia dla dzieci (typu malowanie twarzy czy lepienie kałkoludkó z plasteliny). Do tego bardzo fajny plac zabaw, pump track i oczywiście dostęp do rzeki o turkusowym kolorze. Jeśli nie straszna Wam temperatura górskiego potoku, w rzece również można pływać. Jest tu dziko i naturalnie, a na uboczu stoi sobie mały gabinecik masażu, w którym przy dźwięku rzeki można dać się wymasować. Dla nas miodzio.
FYI – Trzeci kemping o którym wiemy położony jest na zachodzie Bled, tuż przy słynnej wyspie z kościołem. Tutaj aby dojść do jeziora trzeba przejść przez dość ruchliwą drogę, więc w sumie cieszyliśmy się, że wybraliśmy nasz kemping nad rzeką.
Pogoda w sierpniu we Włoszech i w Słowenii
Ponoć w dzisiejszych czasach tak jak osobom bezdomnym zapewnia się miejsce do ogrzania się zimą, niedługo będą równieża zapewniane miejsca by sie schłodzić. Nie dziwi mnie to wcale. Dwie noce w sierpniowym włoskim słońcu z noclegiem pod namiotem zmęczyły mnie jak konia na rodeo. Już pierwszego wieczoru po wyjściu z samolotu o godzinie 20:00 czujemy się jak w saunie, w nocy temperatury nie spadają tutaj poniżej 24 stopni.
Za dnia są tu jakieś 34 stopnie w cieniu. Jest tak gorąco, że nawet słoneczniki chowają głowę w dół. Wieczorami grasują tu koszmarnie wygłodniałe komary. Wenecja została założona na wyspie przy ujściu rzek Po i Piave. Krajobraz tych okolic to kanały, laguny, mokradła, rozlewiska. Istna wylęgarnia dla owadów. W sierpniu populacja tutejszych komarów osiąga swój szczyt, weźcie to pod uwagę przy wizycie w drogerii.
W Jeruzalem i w Bled pogoda była mniej uciążliwa. Szczególnie w górach wieczorami robiło się przyjemnie chłodno, idealnie do spania w namiocie. A za ten spadek temperatury odpowiedzialne były czasem burze, a w Bled – bliskość potoku górskiego.
Jeruzalem w Słowenii – co zobaczyć
Słowenia to nie tylko Alpy i naparstek wybrzeża Adriatyku. To nie tylko Ljubljana. Bardzo cieszymy się, że w czasie naszego małego roadtripu bohatersko przedarliśmy się aż na sam kraniec tego małego kraju, gdzie czekała na nas ziemia obiecana – Jeruzalem. Podobno zmieniają tam wodę w wino.
Kiedy spojrzyjcie na mapę, Jeruzalem to zaledwie maleńka zielona plamka na mapie Słowenii. Chciałoby się rzec – Słowenia Słowenii, skitrana tuż przy granicy z Austrią, Chorwacją i Węgrami. Ta zielona plama to park krajobrazowy. Ochroną objęte są tutejsze wzgórza winnic tarasowych, które swoją tradycją sięgają co najmniej 1700 roku.
Według spisu powszechnego przeprowadzonego w 2018 roku mieszka tu zaledwie 30 osób. Domostwa rozrzucone są po wzgórzach, sąsiadów podziwia się więc tutaj przede wszystkim z bezpiecznej odległości strzelania z łuku.
Agroturystyka w której mieszkaliśmy – SIBON Wine & SPA – mieściła się w 400-letnim przebudowanym budynku należącym przed wiekami do rodziny Fischerauer. Do rodziny Fischerauer należało kiedyś chyba całe Jeruzalem i wszystkie gospodarstwa w okolicy, Chyba, bo to piękne miejsce nie ma żadnego muzeum regionalnego. Być może trochę więcej możnaby się dowiedzieć w czasie wizyty w lokalnym kościele, gdzie mieści się punkt informacji turystycznej. My tam nie dotarliśmy, ponieważ wybraliśmy się na rowery.
Rowery górskie w Słowenii
Rowery, ah rowery! Słowenia to genialne miejsce na turystykę rowerową. Zarówno w Jeruzalem jak i w Bled wypożyczyliśmy rowery górskie z elektrycznym silnikiem. Wymagało to od nas pokonania pewnego wewnętrznego oporu, który jednak płynnie przeszedł w miłość. Dobry rower górski z silnikiem pozwala poruszać się z dużą prędkością, cieszyć się na zjazdach jak dziecko i nie martwić się o podjazdy, gdy temperatura powietrza sięga 30 stopni. Nie jest tak, że rower z silnikiem jedzie sam, szczególnie na podjazdach. Raczej premiuje on twój wysiłek turbo doładowaniem.
W niezwykle intensywnie pofałdowanym Jeruzalem rowery górskie to trochę overkill, bo jeździ się tu głównie po asfalcie, ale i tak zabawa jest przednia. Można jeździć tu od wzgórza do wzgórza, albo wybrać się na wycieczkę do Lutomer (w którym do oglądania jest w zasadzie nic). Koszt wynajęcia roweru to jakieś 40 euro w naszym pensjonacie i 30 euro w punkcie informacji turystycznej. pozwala to na wypożyczenie roweru na cały dzień. W okolicy Bled ceny były już wyższe, ale nie wysilaliśmy się za bardzo z researchem, bo na jazdę mieliśmy w zasadzie 4 h ostatniego dnia pobytu, więc rowery pożyczyliśmy oczywiście na kempingu.
Słowenia z dzieckiem – co warto wiedzieć
Nie jestem w stanie zbyt dobrze doradzić co wart zobaczyć lub robić z dzieckiem w Słowenii. Wszystkie dzieci są inne i mają inne możliwości, jedne będą w stanie 10 h dziennie biegać po szlaku, inne nie przejdą 500 metrów bez wołania „na barana”. Jeśli kogoś to pocieszy to nasz jest zdecydowanie w tej drugiej grupie, co nie znaczy, że nie da się spędzić z nim aktywnych wakacji w Słowenii.
Co dla nas walorem Słowenii było:
- fajne kempingi – podróżowaliśmy bez rodziny i znajomych więc chcieliśmy mieć towarzystwo, a Staś jest bardzo bezpośredni jeśli chodzi o nawiązywanie kontaktów, co każdego dnia dawało nam co najmniej kilkanaście jeśli nie kilkadziesiąt minut odpoczynku, kiedy Staś bawił się z nowymi przyjaciółmi. Jednocześnie mogliśmy spędzać blisko natury bardzo dużo czasu
- dużo rodzin z dziećmi, w tym rodzin z Polski – na szlaku spotkać można ludzi z całej Polski, a to również spory plus, bo kiedy na szlaku górskim kończą ci się pomysły na uatrakcyjnianie wędrówki deus ex machina w postaci dwójki dzieciaków w podobnym wieku potrafi zdziałać więcej niż awaryjna porcja lodów
- dużo placów zabaw – i to w każdym miejscu, również na szlakach
- temperatury – w górach i w Jeruzalem temperatury były wyraźnie niższe niż na wybrzeżu Adriatyku.
Mam ogromną nadzieję, że o rowerach w Bled będziemy mieli jeszcze okazję opowiadać. Śnię również o tanich lotach z Polski do Ljubljany – bo na roadtrip aż z Wenecji zdecydowaliśmy się głównie ze względu na ceny lotów do Słowenii. W Alpach słoweńskich zorganizowana jest wspaniała sieć szlaków rowerowych, które mam plan poznać od podszewki. Może jeszcze nie w tym roku, ale może za dwa czy trzy? Widać, że turystyka rowerowa świetnie się tutaj rozwija. Opis szlaków znajdziecie na przykład tutaj.
Podsumowanie
Słowenia bardzo przypadła nam do gustu, jako mieszanka kultury niemieckiej i śródziemnomorskiej. Kempingi polecamy przede wszystkim osobom lubiącym spędzać czas aktywnie a także poszukującym na wyjeździe kontaktów z innymi podróżującymi. My na obu kempingach zakumplowaliśmy się z kilkoma rodzinami, obecnie korespondujemy dalej z jedną z nich. W dodatku letnie wieczorne życie na kempingu żyje, dzieci haratają na uliczkach w gałę, a pod sanitariatami zorganizowana jest wymiana sprzętu sportowego, którym można spływać w potoku. Wszystko to powoduje, że mimo że zwykle wolimy spać na dziko, to w przypadku wyjazdu na dłużej, gdy podróżujemy sami, wolimy spać na kempingu, aby zapewnić Stasiowi towarzystwo i rozrywki.
Jednocześnie bardzo ceniliśmy sobie to, że na wyjeździe tylko połowę nocy spędziliśmy a namiocie. Była to dobra proporcja luksusu i kempingu.