Luty w Portugalii. Dobry czy zły pomysł?
Jeśli nie jesteś fanem nart, to południe Europy jest zawsze lepszym rozwiązaniem niż kiszenie się w zimowym smogu w Poznaniu czy Krakowie.
Ale przed podróżą, dobrze jest Portugalię trochę poznać. Jak dobrego rywala przed walką na ringu.
Pogoda w Portugalii w lutym
„Jest przeraźliwie zimno, mokro i okropnie. Temperatura w domu jest może o jeden czy dwa stopnie wyższa niż na dworze – jednego dnia otworzyliśmy drzwi i okazało się, że na zewnątrz jest cieplej. Żyjemy w kamiennej ruinie gdzieś w połowie zbocza, z pięknym widokiem, który zwykle jest zasłonięty przez gęstą mgłę a przez większość czasu pada. Tęsknimy za Polską” – tak pisali do nas znajomi, którzy w grudniu przenieśli się z Warszawy w okolice Porto.
Kilka tygodni temu Daniel wrócił z pracy ze słabo ukrywanym oburzeniem i wiadomością, że kolega z pracy rzucił wszystko i wyprowadził się na zimę pod Porto. Oburzony, no bo wiadomo: wszyscy inni tacy spontaniczni, a my zabetonowani w szarym mieszkaniu jak działacze w PZPN. Że inni to biorą i w tydzień wynajęli dom na zboczu pod Porto i już ich nie ma. Że płacą za to mniej niż za mieszkanie w Warszawie.
Czerpiąc z niezmierzonej studni wiedzy na temat Portugalii, zapytałam, czy ten dom na zboczu ma ogrzewanie.
Zima w Portugalii – na co uważać
Bo zima w Portugalii to nie bułka z masłem. Trwa nie za długo, a tak po polsku można by powiedzieć, że może nawet wcale jej nie ma. Ale właśnie ten złudny brak zimy sprawia, że i tak temperatury tam panujące są nie do zniesienia – głównie wtedy jak siedzisz w domu. Centralne ogrzewanie przez dziesiątki lat było zbytkiem, w które nie inwestowało chyba żadne z miast. Ogrzewa się ciepłem kominka albo prądem, ewentualnie grubym kocem. Nie zdziwcie się jeśli pierwszy spacer po okolicy nada waszym ubraniom swojskiego zapachu ogniska.
W dodatku architektura wcale nie pomaga. Te domki na zboczach mają mury jak szykujący się na oblężenie romański kościół. I równie maleńkie okna żeby broń boże w upalne lato nie wpuściły trochę słońca. Budynki projektowane są zdecydowanie z myślą o temperaturze jak ziewnięcie smoka. Słabo wentylowane, zwrócone wszelkimi możliwymi otworami do północy, rozgrzewają się powoli.
Te architektoniczne różnice potrafią uprzykrzyć życie. Z całego serca radzimy inwestować w pokoje z ogrzewaniem. Odradzamy spanie w miejscach, które są trudne do ogrzania – stare winnice czy barki nad wodą. Tego typu wynalazki sprawdzają być może w piękną pogodę. Ale jak budynek nie ma rynien, wentylacji i po prostu nie jest przystosowany do tego żeby stanowić przytulne zimowe schronienie – to i najdzielniejszy elektryczny grzejnik nie wydoli.
Pogoda na południu Portugalii w lutym
Ale my tu wypisujemy same straszności, a przecież nie korelują one w ogóle ze zdjęciami, które widzicie w poście. Nawiązując więc do naszego tegorocznego doświadczenia z Portugalii:
Warto też wiedzieć, że z dwójki najczęściej odwiedzanych portugalskich miast, Porto ma znacznie bardziej zdradliwą pogodę niż Lizbona. Mgły i deszcze nie są tu wielką rzadkością. Jeśli podróżujesz poza sezonem, południe Portugalii to bezpieczniejszy wybór. Dlatego właśnie planując nasz wyjazd na koniec lutego celowaliśmy w Lizbonę i Monsaraz.
Wybierając się do Lizbony spodziewaliśmy się temperatury w okolicach 18 stopni. Trafiliśmy na upały – prawie 25 stopni. Żałowaliśmy, że nie zabraliśmy ze sobą kremu do opalania.
Takie temperatury powietrze osiągało w okolicy godziny 13:00. Poranki, wieczory i noce były i tak dość chłodne – około 5-10 stopni. Z rana wspólne pokoje ogrzewane były kominkiem, a wieczorami pod ciepłą kołdrą znajdowaliśmy ciepłe termofory.
Ceny w Portugalii
Wyjazd poza sezonem to jednak przede wszystkim ucieczka przed tłumami a i pewna oszczędność.
Mniej ludzi to mniejszy popyt na usługi, więc poza miastami takimi jak Lizbona czy Sintra, można liczyć na mniejsze kolejki i niższe ceny pokojów (pamiętać trzeba jednak o jakości – patrz uwagi na temat architektury)
Ceny noclegów w Portugalii poza sezonem
Pamiętajcie żeby w sezonie jesień – wiosna wybierać miejsca ogrzewane.
Na prowincji pokoje można znaleźć już w cenie 80 – 100 zł. Jednak niekoniecznie z ogrzewaniem.
Przykładowo w Lizbonie za schludny pokój dwuosobowy w hostelu (bez własnej łazienki) płaciliśmy około 200 zł. W podobnej cenie można było wynająć mieszkanie na Airbnb.
Za naprawdę świetnej jakości pokoje w agroturystykach w okolicy Monsaraz płaci się mniej więcej 200 – 300 zł za noc. Podobne są ceny pokojów w samym miasteczku.
Przykładowo:
Kempingi
Nocowanie na kempingach jest szczególnie popularne nad morzem. Zwykle czynne w cieplejszym sezonie, więc nie liczcie na nocleg pod namiotem w lutym. Kosztują ok. 4-7 euro od namiotu. Do tego trzeba doliczyć dodatkową opłatę za pobyt każdego z gości, samochodu, chomika i psa. Cenniki tych przybytków rozkoszy są najwyraźniej tworzone na podstawie skomplikowanych algorytmów przypominających te w barach mlecznych, ale niestety efekty nie są równie miłe dla kieszeni. Nie ma co ukrywać, kemping jest tu droższy niż w Polsce.
Nie można jednak odmówić kempingom dobrej lokalizacji.
Wynajem auta w Portugalii
Zarezerwowaliśmy auto kilka tygodni przed wyjazdem. Koszt wynajmu auta na 5 dni: około 300 zł. Dodatkowe kilkaset złotych trzeba zapłacić jeśli chcecie zwrócić samochód w innym mieście.
Autostrady w Portugalii są płatne. Warto poprosić w wypożyczalni o skorzystanie z systemu Easytoll – Via Verde. W Portugalii nie ma możliwości płacenia za autostradę na bramce, opłaty naliczane są automatycznie po zeskanowaniu numeru rejestracyjnego pojazdu. Jeśli posiadacie system Easytoll – opłata zostanie potrącona z karty albo przypisanego konta. Jeśli go nie macie – po zapłatę trzeba pofatygować się na pocztę albo innego punktu.
Ceny jedzenia w Portugalii
Przeciętny obiad w turystycznej miejscowości kosztuje mniej więcej 12 euro. Portugalczycy lubią stołować się na mieście, nie powinno być problemem znalezienie nieturystycznych knajp, w których ceny są niższe: obiad z daniem mięsnym można w nich zjeść za mniej więcej 7 – 8 euro. Porcje są zawsze ogromne. Cenny wyższe niż 12-15 euro możecie uznać za wysokie jak na portugalskie standardy – przynajmniej poza sezonem.
Kiedy usadowisz się wygodnie przy stole, a jeszcze nie zdążysz nawet otworzyć menu, na stole wylądują już przekąski. Oliwki, chleb z solonym masłem, czasem pasta rybna albo orzeszki do piwa. Kosztuje to grosze, bo zwykle około 1 euro i będzie doliczone do końcowego rachunku.
Remonty hoteli poza sezonem
Największy hajs robi się oczywiście w sezonie, kiedy jest ciepło, dzieci nie chodzą do szkoły i wszyscy aż się palą żeby wyjechać gdzieś na wakacje. Dlatego po miesiącach letniego oblężenia, hotele, pensjonaty i restauracje potrzebują trochę czasu na regeneracje. Albo co gorsza na rozbudowę.
Ciche i ustronne hoteliki z dala od cywilizacji mogą wtedy zamienić się salę tortur w Guantanamo, w której katują was dźwiękiem wiertarki. Nie wspomnimy jak dewastujące może być to doświadczenie, jeśli na wakacje szukasz wytchnienia od własnego remontu w domu.
Żeby uniknąć przykrych rozczarowań przeczytaj ostatnie komentarze gości albo skontaktuj się z hotelem żeby upewnić się, że faktycznie będzie tam cicho
Jeden komentarz