Na Litwę jeździmy średnio co dwa lata. Cała rodzina obeznana jest z tym faktem, ale za każde ogłoszenie przez nas wyjazdu na północ okraszane jest dwoma pytaniami. Jedno jest retoryczne: „a czy Polaków to tam w ogóle wpuszczają…?”. Odpowiedzi na nie nikt się nie spodziewa, a gdyby taka padła rozpoczęłaby długą rozmowę na temat dość skomplikowanych stosunków polsko-litewskich.
Drugie pytanie to: „A na tą Litwę to gdzie się jeździ??”.
Choć nasz północny sąsiad jest na wyciągnięcie ręki, większość osób kojarzy z nim głównie Wilno. Może komuś gdzieś zabłyśnie, że na zachodzie jest też Bałtyk, a co znamienitsi znawcy wspomną coś o rzece Niemen (nie wiem czy zauważyłeś jak sprytnie omijam kłopotliwą kwestię odmiany tego słowa przez przypadki). Na Litwie są też oczywiście lasy i jednym ze wspanialszych jego fragmentów jest Dzukijski Park Narodowy.
Przeczytaj też
Ugnius
Kiedy żona próbuje włożyć mu do plecaka łyżkę, obrusza się, bo przecież może ją sobie wystrugać w lesie. Uwielbia łowić ryby. Swojemu chrześniakowi niedawno sprezentował małą, odpowiednią dla pięcioletniego chłopca wędkę własnej roboty. Na szyi zawieszoną ma małą lupkę, dzięki której może przyglądać się labiryntom porostów i mchów, a w kieszeni nosi przepiękną fifkę wyrzeźbioną w skale, być w może w wulkanicznym tufie.
Znamy go od prawie 10 lat i dopiero teraz dowiadujemy się, że jego imię po litewsku oznacza pożar – Ugnius.
Kilka tygodni temu zaproponował żebyśmy, przy okazji przyjazdu na Litwę, wybrali się na wycieczkę do Dzukijskiego Parku Narodowego. Nie mogę wyobrazić sobie lepszego towarzystwa.
Ugnius potrafi kojącym głosem opowiadać o wszystkim. O swoich ulubionych drzewach, parzeniu kawy po turecku, zlodowaceniach i purpurowych kwiatkach, które kwitną tylko wiosną na piaszczystych diunach. Specjalnie po to żeby je zobaczyć wybrał się nad rzekę Ulę kilka tygodni temu. Jeszcze nie kwitły. Kilka minut po tym jak wytłumaczył mi jak wyglądają, znajdujemy je tuż przy szlaku. Pulsatilla patens, czyli nasza sasanka otwarta, w Polsce od dawna objęta ścisłą ochroną i niestety rzadko spotykana.
Pośród tego wszystkiego znajdziecie też namiastkę cywilizacji. Pomijając zagubione w lesie wsie, w parku nie brakuje też miejsc kempingowych. Nie są to zinfrastrukturyzowane pola namiotowe. Ot raptem wiata, miejsce na ognisko i czasem sławojka. Jest też wersja premium, stworzona przez jakiegoś anonimowego fana nijitsu. Kanapa zagubiona nad brzegiem jeziora, kilka stołów i miejsce na wędki.
Poza tym nad brzegami Uli można spodziewać się okazjonalnych fanów grillowania i wędkowania. I mrówek, które tworzą tutaj monstrualnej wielkości królestwa i powoli przejmują kontrolę nad leśnymi duktami.
Komu się spodoba?
- Tym, którzy lubią Podlasie
- Amatorom podróżowania poza utartym szlakiem
- Kajakarzom
- Szukającym spokoju
- Tym, którzy ponad wszystkie atrakcje cenią sobie biwakowanie na dziko
- Zainteresowanym drewnianą architekturą wiejską
- Kochającym kolorowe kościoły
Dzukijski Park Narodowy
Największy na Litwie park narodowy położony jest prawie przy samej granicy z Białorusią. Nie znajdziecie tam dużych, a nawet średnich miast. W samym parku raczej natkniecie się na maleńkie miejscowości. Niektórzy gospodarze oferują u siebie noclegi.
Park można roboczo podzielić na dwie części. Partie lasu w okolicach Cesukai mogą pochwalić się lepszą infrastrukturą. Przelatuje też tamtędy trasa A4, więc nie jest to kompletnie zapomniane przez świat miejsce.
Natomiast wschodnia część parku to miejsce z dala od ludzi. Znajdziecie tu niewielkie drogi, małe kolorowe wsie i piękną dolinę rzeki Uli. To jej poświęcony jest ten wpis.
Jak dojechać
Nad Ulę można też dojechać pociągiem, który zatrzymuje się na maleńkiej stacji w swojsko brzmiących Zervinosach. Można też oczywiście dojechać tam rowerem, albo jak bóg przykazał – samochodem.
Najbliższe przejście graniczne z Polską znajduje się w Sejnach.
W drodze nad Ulę warto jeszcze zobaczyć:
- dworek Czesława Miłosza w Krasnogrudzie (dziś siedziba fundacji Pogranicze, którego głównym celem działalności jest wypracowanie dialogu pomiędzy Litwinami i Polakami
- Wiejsieje – urocze miasto zagubione pomiędzy jeziorami parku krajobrazowego o tej samej nazwie
Dzukijski Park Narodowy – trasa na jeden dzień
Trasa, którą pokonaliśmy w święta jest bardzo przekrojowa. Pozwoli wam nie tylko pobyć cały dzień na łonie natury, ale też odwiedzić jedną z malowniczych litewskich wsi. Można przedłużyć swój pobyt do kilku dni, nocując np. na dziko na oficjalnym miejscu biwakowym nad jeziorem Meksrinis.
Spacer zaczęliśmy w miejscu oznaczonym na mapie jako parking, stamtąd kierowaliśmy się na północ w stronę koryta rzeki. Potem wzdłuż jej biegu, dotarliśmy do mostu kolejowego w okolicach stacji Zervynose. Przeszliśmy na drugi brzeg i leśną drogą dotarliśmy do drugiego mostu, po drodze pokonując mały strumień na bosaka.
Co warto wiedzieć
- W tej części parku nie ma żadnej szansy na znalezienie sklepu. Weźcie ze sobą prowiant i picie. Na szczęście okoliczne źródła są bardzo czyste i możecie napełnić manierki w strumykach wpadających do Uli.
- Warto mieć przy sobie mapy offline. Polecamy przede wszystkim apkę na telefon: Locus Maps, na której znajdziecie wszystkie szlaki i miejsca kempingowe