Wyjazd do Chorwacji bez auta. Ale za to z małym dzieckiem. W dodatku w wersji objazdowej: Dubrownik – Korcula – Split. Z małym wybojem po drodze w postaci transportu do mniej turystycznej miejscowości, wyszło bardzo sprawnie. Dużo łatwiej niż w Polsce.
Jeśli tak jak my zastanawiasz się nad wakacjami w Chorwacji bez auta, przeczytaj jak wyglądał nasz dwutygodniowy wyjazd w 2021 roku.
Do Chorwacji jeździliśmy wcześniej na różne sposoby – autokarami, autostopem, autem z rodziną. Przyszedł czas na samolot. Rozważaliśmy wynajęcie auta na miejscu, choćby na kilka dni. Ale na początku pandemii wiele chorwackich wypożyczalni wyprzedało flotę, bojąc się, że nie dadzą rady znaleźć klientów na swoje usługi. Minął rok, a ceny wynajmu auta w Chorwacji bardzo poszybowały do góry.
Zdecydowaliśmy, że po Chorwacji będziemy poruszać się komunikacją zbiorową, ewentualnie taksówkami. Pikanterii tej sytuacji dodawała ogromna walizka i jeszcze większy 13-miesięczny Stasio, którego zabieraliśmy ze sobą.
Wyjazd na Chorwację bez auta z małym dzieckiem
Na początek karty na stół. Jeśli zastanawiasz się nad wyjazdem bez auta i chcesz korzystać z naszych rad to powinnaś/eś wiedzieć kilka rzeczy.
Podróżowaliśmy bardzo w stylu slow. Jak to z dzieckiem. Nie spinaliśmy się z niczym. Wychodziliśmy z założenia, że (prawie) nic nie musimy. Dlatego ten wpis przyda ci się przede wszystkim jeśli nie zakładasz, że na tym wyjeździe będziesz zaliczać wszystkie okoliczne atrakcję, na Korculi zajrzysz na każdą wymienioną na innych blogach zatoczkę i zaliczysz wszystkie wodospady na Krka. Do tego prawie na pewno będzie ci potrzebny samochód lub baaaardzo dużo czasu.
Jeśli podzielasz nasze założenia to zapraszamy dalej po nasze porady.
Dlaczego właśnie Chorwacja na pierwszy wyjazd z dzieckiem
Był to nasz pierwszy zagraniczny wyjazd z dzieckiem, a na Chorwację zdecydowaliśmy się po długich namysłach. Braliśmy pod uwagę też Portugalię, Hiszpanię i Wyspy Kanaryjskie, Francję, Włochy, Grecję, Turcję i Słowenię. Uff… dużo tego było. Następnie sprawdziliśmy, które z nich ma najdogodniejsze połączenie z lotnicze z Warszawą. Już prawie kupiliśmy bilety do Portugalii, ale we wrześniu samoloty do Porto wylatują około godziny 19 i lądują o północy. Kompletnie nie mieliśmy na to ochoty.
Tymczasem lot z Warszawy do Dubrownika trwa godzinę i 40 minut, samolot ląduje na lotnisku oddalonym od Starego Miasta o 15 minut. No i bilet we wrześniu można kupić (bez dodatkowego bagażu) za mniej niż 200 zł w jedną stronę.
Być może nie są to kwoty małe, jeśli ktoś wybiera się do Chorwacji z całą rodziną. Ale my decydowaliśmy się na samolot z prostego powodu – nie wyobrażaliśmy sobie jazdy autem przez kilkanaście godzin z jednorocznym dzieckiem na tylnym siedzeniu.
Co można robić z małym dzieckiem w Chorwacji
W dalszej kolejności braliśmy pod uwagę to, co będziemy mogli robić z dzieckiem na miejscu. Basen Morza Śródziemnego ma to do siebie, że mało tu płaskiego. Fajne tereny na trekking, ale niekoniecznie z dzieckiem uczącym się chodzić. Byliśmy nastawieni na to, że na urlopie będziemy robić, to co Staś lubi robić lub to co ze Stasiem można robić, czyli:
- pływanie w morzu lub basenie
- krótkie wycieczki rowerowe
- krótkie spacery
Do tego szczęśliwie udało się dorzucić pływanie na SUPie, spacery po mieście i wizyty w knajpach i winnicach.
Chorwacja bez auta – transport publiczny w Chorwacji
Na miejscu korzystaliśmy z taksówek, taksówek wodnych, promów i autobusów międzymiastowych.
Chorwacja ma doskonale zsynchronizowane połączenia autobusowe i promowe. Gdziekolwiek nie byliśmy, przystanki i dworce autobusowe znajdowały się tuż przy terminalach promów. Nawet jeśli na przesiadkę mieliśmy 5 minut, dawaliśmy radę.
Z biletami na autobus jest tak jak w Polsce, można je kupić z wyprzedzeniem, a jeśli zostaną jeszcze wolne miejsca, sprzedają je też w pojazdach. Trzeba płacić wtedy gotówką.
Najbardziej „egzotycznym” środkiem transportu są taksówki wodne. Była to zdecydowanie nasza ulubiona forma transportu na Chorwacji. Korzystaliśmy z nich na wyspie Korčula. Były bardzo tanie (bo to w zasadzie busiki, a nie taksówki).
Taksówki w Chorwacji
Żeby przemieszczać się na mniejsze odległości (albo żeby do jechać na totalne zadupie), korzystaliśmy z taksówek. Aplikacje takie jak Uber i Bolt działają w Chorwacji bardzo dobrze. Jak wszędzie na świecie, zdarzało się, że kierowcy taksówek (niezależnie czy klasycznych czy z aplikacji) chcieli nas orżnąć.
Na przykład 30 sekund przed przyjazdem anulowali kurs, podjeżdżali i proponowali, że zawiozą nas tam, ale tylko za wyższą stawkę. Jeden z taksówkarzy w Trogirze chciał abyśmy zapłacili mu 100 kun za przejazd 1 km. Oczywiście, nie dość, że nie włączył taksometru to jeszcze zasłonił go swoją komórką. W obu przypadkach robiliśmy awantury i nie płaciliśmy.
Z lotniska w Dubrowniku zamówiliśmy sobie przejazd z Ecotaxi, który zamówiliśmy jeszcze przed wylotem. Kierowca był na czas i nawet posiadał fotelik dziecięcy – tak jak o to poprosiliśmy. Był to jedyny raz w ciągu całego wyjazdu kiedy Staś jechał w foteliku w taksówce.
Dubrownik – Korcula – Split – Krka – Trogir – Nasza trasa
Nasz objazdowy wyjazd miał następujący plan: przylecieć do Dubrownika, a po dwóch tygodniach wylecieć do Warszawy ze Splitu. W międzyczasie trochę improwizowaliśmy. Przed wylotem zamówiliśmy dwa noclegi w Dubrowniku i pięć noclegów na wyspie Korčula.
Dubrownik z dzieckiem
Dubrownik jest pięknym miastem, ale drogim i zatłoczonym. Jeśli czytacie naszego bloga to pewnie wiecie, że jesteśmy raczej fanami spędzania czasu na łonie natury. Dlatego dwa noclegi w mieście w zupełności nam wystarczyły.
Umówmy się, że z małym dzieckiem upalne chorwackie popołudnia lepiej jest spędzać nad wodą, niż chodząc po murach Dubrownika. Które zresztą jeszcze kilkanaście lat temu były dostępne całkiem za darmo, a dziś wstęp na nie kosztuje 120 zł… Tyle samo czasu co na zwiedzanie i plażing poświęciliśmy tu na doskonalenie chodzenia, do czego bardzo przydał się taras naszego pensjonatu.
Dlatego Dubrownika na pobyt z małym dzieckiem nie polecamy, choć samo miasto oczywiście warto uczynić przystankiem na trasie.. Dużo bardziej polecamy jednak zieloną Korčulę.
Jak dostać się z Dubrownika na Korčulę bez auta
Korčula oddalona jest od Dubrownika o 2 h drogi promem i jest doskonałą odpowiedzią na pytanie: którą wyspę w okolicy Dubrownika wybrać na wakacje z dzieckiem.
Promy na Korćulę odpływają w Dubrowniku z terminalu znajdującego się na zachodzie miasta. Godziny odpływania możecie sprawdzić w Internecie (np. na stronie Jadrolinji – jednego z przewoźników) albo zapytać o nie na miejscu, w najbliższej informacji turystycznej. Na Korćulę pływają i promy i speed boaty.
Przy terminalu znajduje się plac zabaw, a po drugiej stronie ulicy są sklepy. Jeśli akurat zapomnieliście jakiś rzeczy dla dziecka, to tuż obok znajdziecie nieźle zaopatrzony sklep z ciuszkami i butami.
O tym dlaczego Korčula to świetne miejsce na wakacje z dzieckiem przeczytasz tutaj
Jak dostać się z Korčuli do Splitu bez auta
Po tygodniowym pobycie na Korčuli – który z perspektywy czasu z chęcią przedłużylibyśmy o jeszcze kilka dni – przyszła pora na transport w okolice Splitu.
Promy do Splitu odpływają z dwóch miejscowości na wyspie: z Korčuli (dokładnie z tego samego miejsca, gdzie zatrzymuje się prom z Dubrownika) i z Vela Luka, śródziemnomorskiego miasteczka na zachodzie wyspy.
Po drodze zatrzymują się jeszcze na wyspach Hvar i Brač. Dlatego droga z Korčuli do Splitu zajmuje aż 4 godziny.
My prosto z promu przesiadaliśmy się na autobus do Szibenika. Na przesiadkę na najbliższy autobus mieliśmy jakieś 5 minut i bez problemu się wyrobiliśmy. Terminal znajduje się tuż przy porcie (wszystkie te miejsca zaznaczamy na mapie). Autobusy jadące do Szibenika to te, które kierują się np. do Rijeki albo Zadaru.
Transport z Szibeniku do Kalpic
Do Szibenika wybieraliśmy się tylko po to by stamtąd złapać taksówkę do … nikąd. Kilka dni wcześniej trafiliśmy w necie na Agroturystykę Kalpic w okolicy Krka i było to pierwsze tego typu miejsce jakie zobaczyliśmy mimo trzech tygodni poszukiwań. W okolicy adriatyckiego wybrzeża królują apartamenty, brzydkie pensjonaty i hotele. Agroturystyki i winiarnie są bardziej popularne na Istrii. Dlatego gdy tylko zobaczyliśmy Agroturystykę Kalpić, wiedzieliśmy, że chcemy tam spędzić kilka dni.
Miejsce okazało się dokładnie takie jak na zdjęciach, ale dojazd tam bez własnego auta to była droga przez mękę. I to mimo, że leży tylko 13 km od Szibenika, a okolica jest teoretycznie turystyczna, bo to tuż przy granicy z Parkiem Narodowym Krka. Tuż przy granicy okazało się być odległością zbyt dużą. Jeśli też byście chcieli odwiedzić Park, a niekoniecznie chcecie dodatkowo zawracać sobie głowę drogim albo trudnodostępnym transportem, to może warto postawić zamiast tego na nocleg w Szibeniku albo w Skradinie, gdzie nocuje większość przyjezdnych.
W Szibeniku przez prawie godzinę nie udało nam się zamówić taksówki przez aplikację. A kiedy w końcu się udało, kierowca – którego już widzieliśmy przed sobą – anulował przejazd, podjechał do nas i zaczął targować wyższą cenę. Powiedzieliśmy mu fuck you, zawróciliśmy naszą walizkę i wózek z dzieckiem i pomaszerowaliśmy na dworzec złapać „złotówę”, jak powinniśmy byli zrobić już godzinę wcześniej. Wtedy cała podróż byłaby znacznie przyjemniejsza i szybsza.
Więcej o tej okolicy przeczytacie w naszym poprzednim poście
Po okolicy Kalpić poruszaliśmy się na rowerach, które wypożyczyliśmy w agroturystyce. Wejście do parku narodowego Krka znajdowało się jakieś 6 km od naszego domu, a punkty widokowe na Cikoli były jeszcze bliżej.
Blisko, ale temperatury we wrześniu nie dałyby nam pojechać nigdzie dalej.
Powrót do Polski – przejazd Szibenik – Trogir
Z Kalpić do Szibeniku dostaliśmy się taksówką – kosztowała 200 kun, czyli około 120 zł. Stamtąd złapaliśmy autobus jadący w stronę Splitu. Tyle, że wysiedliśmy wcześniej, bo już w Trogirze.
Choć lotnisko, z którego odlatywał nasz samolot nosi nazwę Split, tak naprawdę leży znacznie bliżej Trogiru. Z tarasu na dachu hotelu, w którym zamówiliśmy ostatnie noclegi Staś obserwował schodzące do lądowania samoloty. Sam Trogir nie zrobił na nas piorunującego wrażenie. Stare miasto jest imponujące, ale to tylko kolejne miasto, pełne średnich knajpek i kiepskich chodników (serio, chodzenie z wózkiem do sklepu oddalonego o kilometr od hotelu mogłoby być osobnym level’em w Mario Bros).
Do lotniska można dojechać z Trogiru w jakieś 10 minut. Lotnisko jest nowiutkie i puste i bardzo żałujemy, że pojawiliśmy się tam mocno przed czasem. No i oczywiście tuż przy lotnisku znajduje się przystanek autobusowy. Wydaje mi się, że jeśli komuś zależy na czasie, dużo lepiej jest przenocować przed odlotem właśnie w Trogirze, a nie w dużo większym Splicie.
Podsumowanie wyjazdu
Kompletnie nie żałujemy, że nie zabraliśmy ze sobą auta. Poza podróżą do Kalpić, samochód byłby nam całkowicie zbędny. Fakt, nasz wyjazd był kompletnym przeciwieństwem skrupulatnej eksploracji największych atrakcji w okolicy. Na Korculi spędzaliśmy czas głównie na kamienistej plaży w zatoczce, która całkowicie spełniała nasze potrzeby, bo było tam cicho, pięknie i zielono. Planowaliśmy pozwiedzać trochę na rowerach, ale przeziębienie Stasia zniechęciły nas do tego.
Jeśli więc nie planujesz objechać wszystkich zatoczek na Korculi, ani wszystkich winnic i rezerwatów wokół Dubrownika (albo masz ochotę zwiedzać je taksówką/busikiem/rowerem), zupełnie nie musisz obawiać się wyjazdu do Chorwacji bez auta.
Transparentność
Będziemy bardzo wdzięczni jeśli skorzystasz z tego artykułu i zarezerwujesz nocleg poprzez umieszczone w tekście linki afiliacyjne. Jeśli dokonasz rezerwacji noclegu, klikając w polecane przez nas miejsca, otrzymamy od Booking.com część ich prowizji. Natomiast ty nie zapłacisz ani grosza więcej. Dzięki!