Wielokrotnie wyjeżdżając na wakacje stajemy przed pytaniem – brać gotówkę czy płacić kartą? A jeśli kartą, to czy płacić bezpośrednio kartą czy wypłacać pieniądze z bankomatu? W wielu przypadkach karta okaże się bezużyteczna.
W Argentynie płacenie kartą czy wypłacanie kasy z bankomatu jest zupełnie nieatrakcyjne, ponieważ oficjalny, sztywny kurs peso do innych walut jest znacznie wyższy niż jego czarnorynkowy kurs. Aby nie tracić ciężko zarobionych złotówek warto jest zatem przywieźć do Argentyny gotówkę w amerykańskich dolarach i wymieniać je na miejscu u cinkciarza (więcej o tym pisaliśmy w Podróżowanie po Argentynie). Innym przykładem może być Tajlandia gdzie w niewielu miejscach przyjmowane są karty, a większość bankomatów żąda horrendalnych prowizji za wypłatę lokalnej waluty. W innych znowu krajach może się okazać, że bankomaty nie lubią waszych kart i często zdarza im się je połknąć. Przed wyjazdem do obcego kraju zawsze warto z wyprzedzeniem sprawdzić jakie problemy z płatnościami mogą nas w nim spotkać.
Czasem nie pozostaje nam nic innego jak wwieźć wszystkie pieniądze ze sobą. Żeby jednak nie narażać się na utratę wszystkiego co mamy w razie kradzieży, nigdy nie trzymajcie wszystkich pieniędzy w jednym miejscu, a zwłaszcza w portfelu, który wyciągacie z kieszeni przy każdej płatności.
Drugi portfel
Jednym z pomysłów na uchronienie się przed utratą całości pieniędzy i dokumentów przy napadzie jest noszenie przy sobie drugiego portfela. Może być to jakiś stary portfel do którego wkładamy niepotrzebne karty biblioteczne i inne kolorowe papierki, które sprawiają, że wygląda na nasz pierwszorzędny portfel. W środku nosimy trochę pieniędzy, które w razie czego jesteśmy w stanie poświęcić, np. 50 dolarów w kilku banknotach. W razie napadu oddajemy taki portfel i mamy nadzieję, że złodzieje nie są pazerni i nie będą kazali nam iść ze sobą do bankomatu.
Money belt
Na rynku dostępnych jest mnóstwo akcesoriów, dzięki którym przechowywanie pieniędzy przy sobie, ale w ukryciu przed światem, jest prostsze. Na przykład tzw. money belt, który dostępny jest w różnych wersjach. Albo jako zwykły pasek, w którym ukrywa się zwinięte pieniądze i nosi jako pasek od spodni. Albo jako pasek z małą płaską saszetką, w której zmieszczą się i pieniądze i dokumenty. W tej wersji można nosić go na brzuchu pod koszulką.
Paski te mają plastikowe zapięcia dzięki czemu nie trzeba ich zdejmować w czasie kontroli na bramce, co może być istotne gdy jesteście w kraju w którym kontrole są dokonywane również np. na dworcach i placach.
Wszywane kieszenie
Stary sprawdzony sposób to wszycie dodatkowej wewnętrznej kieszeni przy pasku spodni. Użyjcie jej do schowania grubych banknotów, z których na pewno nie będziecie korzystać w danym dniu. Do stworzenia mojej użyłam starego portfela z którego wyprułam całą kieszeń z zamkiem i wszyłam za paskiem spodni.
Inne metody, których dotąd nie używaliśmy to schowanie części pieniędzy w butach – np. pod wkładką i tzw. leg money belt – czyli pasek, który zakładacie na nogę i arm pocket (na rękę). Te ostatnie opcje (jak dla mnie) wydają się kompletnie nieprzydatne w tropikalnych krajach.
Aby dodatkowo nie zwracać na siebie uwagi złodziei w miejscach, w których łatwo paść ofiarą przestępstwa, nie ubierajcie się w ostentacyjnie drogie ubrania, a duże zegarki i biżuterię zostawcie w pokoju. Pamiętajcie, że złodziejem może być zarówno wysoki drab z blizną jak i dziecko sięgające nam do pasa. A kradzieże zdarzają się i ciemnych zaułkach i w stojąc w tłumie w kolejce do Muzeum Watykańskiego.
PS. Gdzieś w zakamarkach mojej pamięci czai się również pojęcie czeku podróżnego. Czeki te wystawiane są na konkretną osobę i można ich użyć dopiero, gdy złożymy na nich swój drugi podpis. Dzięki temu jeśli ktoś ukradnie nasz czek, to nie jest w stanie go użyć. Poza postaciami książkowymi nigdy nie słyszałam o kimkolwiek, kto używałby czeków podróżnych.