Dylemat pierwszego świata. Jest weekend, jest ciepło, może byśmy gdzieś pojechali. Tylko żeby było nie za daleko, ale też nie za blisko, i żeby na miejscu było coś ciekawego. Piękną zieloną plamą na mapie przykuwa oko Otwock i Józefów, tylko po co tam jechać? Tego pytania jeszcze 100 lat temu nikt sobie nie zadawał, bo w miejscowościach położonych wzdłuż tzw. linii otwockiej wypadało bywać.
Michał Andriolli
Michał Elwiro Andriolli. To on jest ojcem i matką podwarszawskich posiadłości w charakterystycznym stylu świdermajer (czyli w mniej żartobliwej wersji – stylu nadświdrzańskim). To jemu zawdzięczamy nostalgiczne drewniane domy, z lekkimi werandami i balkonami, które można znaleźć ukryte wśród sosnowych lasów podwarszawskich miejscowości. W XIX wieku Andriolli zakupił ziemię wzdłuż dwóch brzegów rzeki Świder. Marzyło mu się coś co w dzisiejszych czasach nazwalibyśmy małym ośrodkiem wypoczynkowym. Nazwał go Folwark Brzegi i umieścił w nim domki letniskowe, jakich jeszcze w tych okolicach nie widziano. Jego ambicją było stworzenie latowisk dla stale rozrastającej się Warszawy.
Tak narodziła się regionalna architektura, którą jedni nazywają dworkami Andriollego czy andriollówkami, a inni stylem nadświdrzańskim, otwockim czy drewnianą architekturą letniskową linii otwockiej. Swoją drogą jest to pierwszy raz kiedy dane jest mi użyć zapomnianego dziś słowa latowisko. A z wakacjami w Otwocku związane jest drugi kapitalny termin – wilegiatura – czyli dłuższy pobyt na wsi dla odpoczynku¹.
One stoją wśród sosen
jak upiory w przedpieklu
i mówią smutnym głosem
o radościach FIN DE SIÈCLE’U;
wzięte z ryciny żywcem:
„ŚWIĄTYNIA BOGINI KALI”
też z drzewa są, jak skrzypce,
na których walce grali.
[ … ]
Te wille, jak wójt podaje,
Są w stylu „świdermajer”
(Konstanty Ildefons Gałczyński Wycieczka do Świdra)
Świdermajer
Choć te pierwsze nadświdrzańskie domy już nie istnieją, to styl Andriollego na stałe wrósł w budowniczą tradycję ziemi otwockiej i był chętnie powielany. W pewnym momencie popyt na nie wzrósł na tyle, że budowano szybko i niestety czasem również byle jako². Każdy chciał mieć domek letniskowy pod Warszawą, a budowa linii kolejowej łączącej stolicę z południowo-wschodnimi rubieżami sprawiła, że letnie wycieczki na miasto były już na wyciągnięcie ręki. Była to tzw. Droga Żelazna Nadwiślańska Leopolda Kronenberga, łącząca Kowlę z Mławą, a tym samym Lublin z Warszawą.
Styl nadświdrzański
Styl nadświdrzański ma wszelkie predyspozycje do tego by się podobać. Drewniane, zanurzone wśród drzew, z charakterystycznym układem desek – poziomo, pionowo – poziomo. Mimo, że wiele z nich to ogromne budynki, dzięki ażurowej snycerce i przeszklonym werandom i balkonom wydają się lekkie i przewiewne. Zwłaszcza przewiewne, bo wiele z nich nie posiada współcześnie rozumianego ocieplenia, a za utrzymanie ciepła odpowiada tam jedynie włókno. Andriolli miał przy nich wzorować się na budynkach, które podpatrzył na Wystawie Rolno-Przemysłowej w 1885 (za: Wikipedia). „A Są to cacka, jakich Warszawa jeszcze nie widziała w tej ilości i rozmaitości. Każdy z nich bawi oko piękną formą, sztukaterią, rzeźbieniami, tapicerskimi ozdobami albo żywą barwą” – tak pisał o wystawowych budynkach sam Bolesław Prus. Wielki to komplement z ust tego pisarza i felietonisty, bo zwykł w swoich tekstach raczej krytykować niż chwalić.
Stąd też żal jest patrzeć, jak wiele tego typu domów pogrążonych jest w ruinie. Jak mawiają Żydzi, pieniądze najlepiej inwestować w ziemię, bo to towar, którego nikt już nie produkuje. Ta stara prawda dotyka wszystkich, również nadświdrzańskie wille. Wiele z nich jest rozbieranych, aby ustąpić miejsca kolejnym inwestycjom. Zbyt często padają też ofiarą pożarów, albo czekają aż rozpadną się w drobny mak.
Willa Benkówka
Na szczęście niektóre z tych perełek odnalazły drogę do serca amatorów przedwojennej architektury i są z powodzeniem remontowane. Szczęśliwym posiadaczem odnowionego świdermajera jest rodzina Korwin-Mikke. Niegdyś posiadłość ta należała do rodziny Wilhelma Benke, stąd jej nazwa – Willa Benkówka³. Zresztą obecni właściciele są aktywnie zaangażowani w akcje społeczne, mające na celu przybliżenie społeczeństwu wartości tej zapomnianej architektury. Celuje w tym przede wszystkim Małgorzata Korwin-Mikke, która współorganizuje coroczne pikniki, na których można z bliska przyjrzeć się korwinowskiemu świdermajerowi, jak również posłuchać opowieści o pracy jaką włożono w jego odnowienie.
Mieliśmy szczęście wziąć udział w takim spacerze w 2021 r. i polecamy z całego serca. Spacery organizowane są przez Fotofalenicę oraz Świdermajer Team. Na każdym spacerze otrzymuje się pięknie wydane materiały, zyskujecie też okazję przyjrzenia się z bliska wielu zabytkom w Józefowie.
Gdzie znaleźć świdermajery
Świdermajery, w różnej kondycji, rozsiane są w po całym Józefowie i Otwocku. Najbardziej okazałym przykładem otwockiej architektury drewnianej jest dawny pensjonat Gurewicz, obecnie restauracja Nowy Gurewicz. W Józefowie spacer można zacząć na przykład przy Miejskim Ośrodku Kultury – pierwszego świdermajera zobaczycie już na przeciwko MOKu, przy pomniku Piłsudskiego – i kierować się wzdłuż ulicy Polnej lub Wyszyńskiego w stronę ul. 3 Maja. Pod numerem 100 na ul. 3 Maja znajdziecie willę Benkówkę, a po drodze można cieszyć oczy lub ronić łzy na widok świdermajerów w różnym stanie. U zbiegu ul. 3 Maja i Wyszyńskiego znajdziecie budynek starego pensjonatu.
Nowoczesny świdermajer
Architektura ta nie powinna jednak zginąć i wydaje się, że przynajmniej póki co najgorsze – czyli bardzo bezduszne dla architektury mieszkaniowej lata PRL – już za nimi. Gmina Józefów bardzo bierze sobie do serca podtrzymanie ich unikatowego stylu budowania i nawet w prawie miejscowym umieścili zapis nakazujący
kształtowanie nowej zabudowy mieszkaniowej z zastosowaniem rozwiązań architektonicznych w zakresie bryły, detalu oraz rozwiązań materiałowych nawiązujących do cech stylu potocznie określanego nazwą „Świdermajer” (źródło)
I nowe świdermajery faktycznie pojawiają się w nadświdrzańskiej przestrzeni. Akcenty tego stylu zobaczycie nie tylko w prywatnych willach, ale też na nowych osiedlach. Miłym akcentem jest też dodanie ażurowych wzorów w tablicach z nazwami ulic.
Lokalna społeczność również robi swoje. Członkowie Świdermajer Team podejmują duży wysiłek aby wiedza o świdermajerze była żywa. Robert Lewandowski i pozostali członkowie Teamu, prowadzą zakrojone na szeroką skale akcje w wzbudzenia wśród nas zainteresowania tą ginącą częścią podwarszawskiej historii. Prowadzą stronę internetową: http://www.swidermajer.pl/ , który jest swego rodzaju wehikułem czasu, gdzie możecie znaleźć wszelkie możliwe informacje na temat historii Andriollego i jego dziedzictwa. Świdermajer Team prowadzi również własne stylizowane wydawnictwo, antykwariat (on-line), organizuje lokalne warsztaty i wystawy.
Jak wybrać się na wycieczkę nad Świder?
Pierwszy polski wegetarianin i uzdrowiska nad Świdrem
Jako ciekawostkę powiemy Wam, że Andriolli nie był pierwszym, który postanowił ulokować nad Świdrem letniska. Prekursorem, dziś już zapomnianym był ponoć Konstanty Moes-Oskragiełło – pierwszy polski wegetarianin. A przynajmniej pierwszy, który mocno się z tym afiszował.
W 1883 r. zorganizował „odrodzisko jarskie” w Bojarowie pod Otwockiem. Kuracje polegały tam na: jedzenie zbóż i owoców na surowo, nie obżerać się, zażywać dużo ruchu fizycznego. Jeść ostatni posiłek nie później niż o 18. Spędzać czas na świeżym powietrzu, spać przy otwartym oknie. Kąpać się w zimnej wodzie (brrr!). Wszystko to miało doprowadzić do oczyszczenia organizmu.
Niestety na taką odnowę duchową i fizyczną chętnych nie było i już w 1885 r. w Bojarowie nie pojawił się ani jeden gość. Widocznie Oskragiełło wyprzedził swoje czasy. Albo przegiął z tymi kąpielami w zimnej wodzie.
Więcej o tym przeczytacie w Przekroju: Jarski Raj, aut. Ewy Pluty, nr 2 (3573)/21
2 komentarze