Anna Gacek napisała, że jeśli w czasie wywiadu prowadzący dopytuje cię przede wszystkim o osoby, z którymi współpracowałeś, to tak naprawdę równie dobrze mógł powiedzieć “szkoda, że muszę rozmawiać z tobą, a nie z nimi”, “to co w tobie jest wyjątkowego, to to że poznałeś Mick’a Jaggera”
Podobnie patrzę na określenia typu “Czeska Toskania”. Wiem że hasła te, to czysty marketing, bo Morawy z Toskanią mają mniej więcej tyle wspólnego, co Suwalszczyzna z Toskanią. Są tu pewne cechy wspólne, owszem, ale już sam fakt że jakaś kraina ma trochę pagórków i hodują tam winogrona, nie musi powodować że będziemy go szufladkować jako brata bliźniaka włoskiego regionu. Nie róbmy ze świata festiwalu bliźniaków Elvisa Presleya. Po co być podróbką kiedy można być wspaniałym i niepowtarzalnym sobą – czeskimi Morawami.
Znojmo i Narodowy Park Podyji – dlaczego warto jechać na rower do Znojmo
Nie mieliśmy okazji zjeździć Moraw wzdłuż i wszerz, ale postawiliśmy na dwa różne regiony. Klasyk w postaci trasy Mikulov – Lednice (z opcją w Valticach) oraz mój faworyt: Znojmo i Park Narodowy Podyji. Dyja (niem. Thaya) to piękna rzeka wijąca się przez cały obszar Moraw, dzięki której krajobraz tej krainy jest tak niepowtarzalny. Znajdziecie tu więc zielony kanion rzeki, zakola, rozlewiska, zalewy, rezerwaty dzikich gęsi… no i moje ulubione przystanki degustacyjne. Warto również przemyśleć przepłynięcie Dyji kajakiem. Skupmy się jednak na rowerach.
Przy wybieraniu miejsca wypadowego dla naszego krótkiego wyjazdu rowerowego na Morawy, braliśmy pod uwagę przede wszystko to … gdzie robią najlepsze wino. Na korzyść Znojmo przeważyła lokalizacja, tj. bezpośrednie sąsiedztwo bardzo zielonego parku narodowego, któremu przypisuje się mikroklimat. Ten mikroklimat ma mieć zbawienny wpływ na produkowane tutaj wino, w czym przodować ma winnica Sobes, o której piszemy niżej. Z mapy wynikało też, że szlak ze Znojmo do winnicy Sobes nie będzie aż tak trudny, jak faktycznie się okazał i że damy radę tam dojechać z przyczepką. Szlak był hardcorowy, ale daliśmy radę!
Znojmo – trasa rowerowa do winnicy Sobes
Ze Znojmo do winnicy Sobes można wybrać się na kilka sposobów. Jeśli na samą myśl o 15 stopniowych podjazdach i zjazdach dostajecie drgawek, to dobra wiadomość jest taka, że podjazdy te można… trochę ograniczyć. Są trasy mniej i bardziej hardcorowe, a my roztropnie wybraliśmy tą bardziej hardcore’ową. Nie żałujemy, bo dzięki temu nie ominęliśmy tych wszystkich pięknych miejsc w Parku Narodowym Podyji.
No i oczywiście trasy te możecie sobie modyfikować i łączyć. Poniżej staramy się podsumować te przejazdy. Finał trasy zawsze jest ten sam. Do Winnicy Sobes prowadzi tylko jedna droga. Możecie jednak dojechać do niej od południa (po trasach typowo terenowych), albo od północy (od strony Podmoli) po asfalcie (ale za to po drodze publicznej).
My przejechaliśmy pętlę Znojmo – Kravi Hora – Sobes – Podmoli – Masovice – Znojmo. Na mapie u góry zaznaczyliśmy wszystkie rozstaje dróg, które przychodzą nam do głowy i gdzie można wybrać alternatywną trasę.
Znojmo – winnica Sobes – trasa rowerowa
Ze Znojmo do winnicy Sobes możecie jechać po asfalcie po ścieżkach rowerowych tzw. Moravskich Viniarskich Sciezek.
Pierwsza to Znojemska Viniarska Sciezka. Prowadzi od północy i zachodu. Do Winnicy Sobes dojedziecie po niej po asfalcie.
Druga to Moravska Viniarska Sciezka . Po niej dojedziecie od wschodu, asfaltem, od strony Havranik i Satova. Tam trzeba być już przygotowanym na mocne szutry i kamienie.
My wybraliśmy jednak inną trasę, która prowadzi po grzbiecie Kravi Hora.
Znojmo – winnica Sobes – trasa rowerowa przez park narodowy i Kravi Hora
Na trasę wyjechaliśmy tuż za murami starego miasta w Znojmo. Kierowaliśmy się ulicą Granicka (a przynajmniej tak mi się wydaje patrząc obecnie na Google Maps). Prowadzi ona bardzo stromym zjazdem do samego podnóża Znojmo. Wpadniecie tu wprost w objęcie zielonego lasu i Granickiego Potoku. Kierując się po szlaku wyjechaliśmy z powrotem na asfalt przy willi Kramerowej (Krammerova Vila) tylko po to by przejechać mostem na drugą stronę rzeki i zacząć żmudny podjazd pod górę Kravi Hora. Z przyczepką rowerową to nie byle jakie wyzwanie, ale bez przyczepki też bardzo się zmęczyłam.
W momencie kiedy trasa zaczęła się powoli wypłaszczać, skręciliśmy od razu w boczną, wyboistą ścieżką. Ten detour prowadzi od razu na teren Parku Narodowego oraz do wieży radiowej i wrzosowisk. Kierując się dalej na południe dotarliśmy po leśnych trasach do osiedli podznojemskich: Konice i Popice. W Konicach nasza trasa połączyła się ze Moravskimi Viniarskimi Sciezkami. Więc jeśli nie jesteście specjalnie zainteresowani dzikim podjazdem możecie chyba spokojnie przejechać trasę wyłącznie po wytyczonej ścieżce rowerowej.
Stąd po górskich ścieżkach dojechaliśmy już do mostu na Dyji. Należy przez niego przejechać i znów wtarabanić się pod górę ściany kanionu. Na końcu czeka już winnica Sobes. Ponieważ robiliśmy pętlę, z winnicy jechaliśmy potem asfaltową drogą przez park narodowy aż do Podmoli.
W Podmoli jest mała knajpa u Rybaka. Tam trasę można kontynuować po asfalcie. A jeśli ktoś ma siłę można też ponownie odbić w stronę rzeki i kierować się ścieżkami w stronę Kraluv stolec.
Kaplice i kościoły na Morawach
Jeżdżąc po tych szlakach, szczególnie po miejscowościach położonych na wschód od Parku Narodowego (Popice, Konice, Havraniky) można z łatwością zapomnieć, że Czechy to jedno z najbardziej laickich państw świata. Wszechobecne są tu kościoły, kapliczki, krzyże, figurki świętych. Najwięcej znajdziecie ich na obrzeżach parku narodowego i w Havrnikach. Na Morawach znajdziecie jedne z najbardziej religijnych gmin w Czechach, wyraźnie widać, że Morawy pozostawały pod mocniejszym wpływem cesarstwa Habsburgów. W porównaniu z Polską nie znaczy to jednak wiele.
Te budynki i rzeźby to przede wszystkim pozostałość po poprzednich wiekach, w zasadzie nigdzie w Czechach nie widziałam kościoła, czy to protestanckiego czy katolickiego, który nie pamiętałby początków XX wieku. Choć jak pewnie pamiętacie to małżeństwo z czeską, katolicką królewną Dobrawą stanowiło podwalinę chrztu Polski w 966 r. Dziś jednak w Czechach jedynie 26 % mieszkańców uważa się za osoby religijne i tylko około 11 procent z nich uważa się za chrześcijan.
Religia w Czechach
Spory udział w tym procesie miał sam kościół katolicki, który od końca średniowiecza prowadził politykę wrogą wobec Czech. Dość powiedzieć, że Jan Hus, czeski reformator kościoła, został spalony za herezję na stosie w czasie soboru w Konstancji. Jest uważany za jednego z patronów narodu czeskiego, a jego śmierć była przyczynkiem do wyrzucenia przez okno katolickich radnych w praskim ratuszu i wybuchu wojen husyckich (jeśli nie czytaliście trylogii husyckiej Sapkowskiego to dyrdajcie do biblioteki). Drugi raz przez okno lecieli przedstawiciele katolickiej dynastii Habsburgów. To z kolei stało się przygrywką do wojny trzydziestoletniej i ogromnej klęski militarnej pod Białą Górą. Bitwa ta oznaczała przegraną w starciu z Habsburgami i miała surowe konsekwencje: utrata niepodległości i inteligencji, wyludnienie Czech. ¾ ludności kraju uciekła przed represjami, elity kraju zostały wymordowane a ich majątki rozdane niemieckojęzycznej mniejszości oraz lojalistom. Czeski język zniknął z salonów, posługiwali się nim tylko chłopi.
Jednak to wcale nie jest największą przyczyną ateizmu czeskiego. Bo prawdziwe wykorzenienie religii przyniósł dopiero komunizm. W przeciwieństwie do Polski, w Czechach prześladowania księży (które obejmowały między innymi skrajnie surowe zakazy wykonywania jakichkolwiek czynności poza posługą) i rugowanie religii z przestrzeni publicznej doprowadziły do tego, że bycie katolikiem jest dziś w Czechach kwestią wstydliwą, a jakiekolwiek obnoszenie się z nią jest niemile widziane. Więcej o tym przeczytacie w bardzo fajnym reportażu Mariusza Szczygła „Zrób sobie raj”.
Winnica Sobes rowerem
Na samym końcu szlaku czekała na nas niespodzianka. Przez cały czas byliśmy przekonani, że przez Winnicę Sobes rozumie się uroczą przetwórnię z restauracją, leżakami i piękną ekspozycją na południowe słońce. Tylko to ostatnie okazało się prawdą.
Na terenie Winnicy znajdziecie jednak tylko rządki krzaków winogron i przystanek degustacyjny Znovin Znojmo. Zastanawiam się czy umieszczone tuż przy przystanku tablice informujące o wielkich wężach żyjących w Parku Narodowym Podyji mają nas zniechęcić do spacerów wzdłuż winogron i podjadania.
Mimo że jedzenia tu nie podają, to i tak jest to świetny cel wycieczki i miły przystanek na trasie. Jestem absolutną fanką przystanków degustacyjnych na lampkę wina i burcak. Tak, tak, wino podawane jest tu elegancko w kieliszku!
Winnica Sobes to jedna z najstarszych winnic w Czechach. Jak mantrę powtarza się też, że obszar winnicy uważany jest za jeden z 10 najlepszych w Europie. Według kogo tworzono ten ranking – absolutnie nikt nie zająknął się na ten temat. Jeśli wiecie, to koniecznie dajcie znać.
Możemy jednak wam zdradzić, że po oględzinach dokonanych przy pomocy naszych własnych zmysłów chcemy wierzyć w tą teorię. Ah, wino zawsze najlepiej smakuje na rowerze i wiedzieli to już nawet uczestnicy Tour de France w czasach gdy był to porządny wyścig.
Szlak rowerowy Znojmo Winnica Sobes z dzieckiem
Co warto wiedzieć, jeśli wybieracie się na szlak z dzieckiem w przyczepce.
Po pierwsze, o ile będziecie kierować się asfaltowymi szlakami, to ilość podjazdów będzie mniejsza.
Poza tym bliżej rzeki i parku narodowego podjazdy są bardziej strome. Jeśli im dalej od rzeki, tym łagodniej.
My po szlaku poruszaliśmy się z dwuletnim Stasiem. Wyboje na pierwszym etapie trasy wyraźnie wpłynęły na samopoczucie małego enologa. Usnął dopiero po wizycie w Winnicy Sobes, kiedy wjechaliśmy na dłuższy, równy odcinek asfaltu.
Trasa, którą pokonaliśmy my była bardzo bezpieczna na odcinku Znojmo – Winnica Sobes – Podmoli. Od Podmoli jechaliśmy drogą publiczną i mniej więcej raz na minutę mijał nas samochód.
O placach zabaw i knajpach piszemy poniżej.
Gdzie zjeść obok winnicy Znojmo – Hospoudka u Rybaka
Z Winnicy Sobes kierujemy się asfaltem do Podmoli, do Hospoudki u Rybaka. Jest to fajne miejsce na przystanek na mały obiad. Można tu zamówić rybę i smażony ser. W czasie całego pobytu nie spotkaliśmy żadnej knajpki przy drodze, w której nie byłoby kóz. Ta nie jest wyjątkiem. Jak przystało na morawską knajpkę, mają tu też mały plac zabaw. Zatrzymują się tu wszyscy rowerzyści.
Inne opcje żywieniowe to knajpki po drugiej stronie rzeki i parku narodowego. Nie mieliśmy niestety okazji spróbować, ale niektóre z nich zaznaczamy na mapie u góry.
Pamiętajcie, że sklepy w Czechach zamykają bardzo wcześnie. Po 18:00 trudno jest zrobić zakupy.